Pracownicy są nieświadomi dyskryminacji

- Nieznajomość korzystnych dla pracowników przepisów to główna przyczyna małej liczby spraw dotyczących dyskryminacji, które trafiają do sądów pracy - oceniają uczestnicy konferencji poświęconej dyskryminacji, zorganizowanej przez śląsko-dąbrowską "Solidarność" w Katowicach.

Jak podkreślił sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach Roman Sidełko, na tle wszystkich spraw wytaczanych przez pracowników w sądach pracy, te dotyczące dyskryminacji, mobbingu, czyli nękania pracownika i molestowania seksualnego stanowią zaledwie kilka procent.

- Problem leży w tym, że wiedza ludzi jest za mała. W momencie wejścia w życie nowelizacji kodeksu pracy - w styczniu 2004 r., kiedy media informowały m.in., że są tam regulacje antymobbingowe, była cała fala pozwów w sądach. Potem było ich wyraźnie mniej. Jest to więc, moim zdaniem, problem upowszechnienia, świadomości, wiedzy - powiedział sędzia Sidełko.

Reklama

Przypomniał też, że w sprawach o dyskryminację ciężar dowodu przechodzi na pracodawcę, a nie pracownika.
- Wystarczy, że ja wskażę na fakt dyskryminacji, a to pracodawca potem musi udowodnić, że takiej nie było - zaznaczył sędzia.

Uczestnicy konferencji wskazywali też na barierę, utrudniającą pracownikom dochodzenie swoich praw - jeśli wartość roszczenia przekroczy 50 tys. zł, składający pozew pracownik musi wpłacić najpierw 5 proc. tej sumy.

Jak podkreślała w swoim wystąpieniu Helena Piksa ze śląsko- dąbrowskiej "S", w Polsce niezwykle często i w drastycznych formach występuje dyskryminacja pracowników ze względu na wiek.

- Najczęściej powodem dyskryminacji osób po czterdziestce lub po pięćdziesiątce jest to, że mają już wysługę lat, uprawnienia do dodatkowych, wyższych wynagrodzeń. Dla pracodawcy to często hasło, żeby pozbyć się pracownika, a w jego miejsce zatrudnić młodszego, który zgodzi się pracować za niższe wynagrodzenie - mówiła.

Często też pretekstem do rozwiązania umowy o pracę jest uzyskanie przez pracownika uprawnień do wcześniejszej emerytury.
- Wytyka się pracownikowi, że ma możliwość uzyskania innych świadczeń, a są inni, młodsi, którzy jej nie mają. Tacy pracownicy są pod podwójną presją, bo również ze strony młodszej załogi, która słyszy, że jak ci starsi odejdą, wy będziecie mieli szanse podwyżki, awansu, gwarancje zatrudnienia - mówiła Piksa.

Dr Helena Szewczyk z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach powiedziała, że w polskich sądach jest bardzo niewiele spraw dotyczących molestowania seksualnego w pracy.
- To nie znaczy jednak, że tego zjawiska nie ma. Żeby je ujawnić, trzeba odwagi i siły, żeby przejść całą drogę sądową - podkreśliła.

Konferencję pt. "Upowszechnienie norm prawa dotyczących dyskryminacji a kształtowanie prawidłowych relacji międzyludzkich w stosunkach pracy" zorganizowano w ramach obchodów Europejskiego Roku Równych Szans dla Wszystkich.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »