Praca: Na wschodzie bez zmian, inaczej na zachodzie

We wschodnich Niemczech o pracę jest równie ciężko jak w Polsce. Jedynie w większych miastach i ośrodkach przemysłowych są realne szanse na zatrudnienie. Inaczej jest na zachodzie - tu praca jest, ale by ją dostać, trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje i znać język niemiecki.

Po upadku Muru Berlińskiego w Niemczech zapanowała euforia. Po blisko 50 latach Niemcy na powrót stały się jednym państwem. Jednak radość ze zjednoczenia trwała krótko. Zapóźniona gospodarka NRD nie wytrzymała konkurencji z nowoczesnym zachodem. Wielkie zakłady zaczęły upadać, a ludzie stracili miejsca pracy.

Niemcy kuszą Polaków

Obecnie bezrobocie na wschodzie Niemiec wynosi niemal 13 proc. i jest dwa razy wyższe niż na zachodzie tego państwa. Aby wspomóc nowe kraje związkowe, zachodni podatnicy zaczęli płacić podatek solidarnościowy (5,5 proc. podatku dochodowego). Choć od przeszło 20 lat władza pompuje strumień pieniędzy we wschodnie landy, efekty tej pomocy są znikome. Wschód się wyludnia, młodzi ludzie prą za pracą na zachód. A na terenie byłej NRD pozostają tylko emeryci. Za 10 lat co trzeci mieszkaniec byłego NRD będzie w wieku emerytalnym.

Reklama

- Wyjechałem z Meklemburgii, bo tam nie ma pracy ani dla imigrantów, ani dla Niemców. Wolę być kelnerem we Frankfurcie niż siedzieć na zasiłku u siebie - mówi 22-letni Robert, Niemiec z Rostocku. - Stocznie padły, przemysłu praktycznie nie ma. Tam się nic nie dzieje, wolę mieszkać na zachodzie - wyznaje.

Wschodnie Niemcy się wyludniają i starzeją. Problem jest tak wielki, że lokalne władze w przygranicznych miastach zachęcają do osiedlenia się tam Polaków. W niewielkiej miejscowości Loecknitz, tuż przy granicy z Polską, już co dziesiąty mieszkaniec jest Polakiem.

Władze niemieckie przyciągają "naszych" jak mogą. Między innymi rozbudowanym systemem świadczeń socjalnych i tańszymi mieszkaniami. Zwracają też część kosztów poniesionych na remont domów, zatrudniają polskojęzycznych urzędników, a nawet zapewniają transport dzieci do szkół w Polsce na swój koszt. Wszystko po to, aby ożywić lokalne rynki i pobudzić rozwój regionu. Ale to wcale nie oznacza, że można tam łatwo dostać zatrudnienie. Właściwie poza Berlinem, Dreznem, Lipskiem, Chemnitz czy Eisenach pracy praktycznie nie ma, a jeśli jest to za głodowe stawi.

- Na stałe mieszkam w Nadrenii-Palatynacie, czyli ponad tysiąc km od rodzinnego domu w Polsce. Pracuję w magazynie. Ostatnio noszę się z zamiarem zmiany pracy, więc pomyślałem, czemu by się nie przenieść gdzieś bliżej kraju - opowiada Krzysztof.

- Przez internet znalazłem dom, który można wynająć za 450 euro miesięcznie, czyli ok. połowy tego, co płacę za trzypokojowe mieszkanie w Weisenau. Problemem okazała się jednak praca. W serwisie ogłoszeniowym znalazłem zaledwie pięć ofert. Dla porównania, tu, gdzie mieszkam, ofert w mojej branży jest kilkadziesiąt - podsumowuje.

Tylko duże miasta

Na wschodzie Niemiec warto szukać pracy tylko w dużych aglomeracjach. Takie miasta, jak Drezno, Lipsk czy Berlin, praktycznie nie odbiegają poziomem życia od Frankfurtu, Hamburga czy Bremy. Również o pracę tam łatwiej niż na prowincji.

Najsilniejszym gospodarczo regionem, biorąc pod uwagę wielkość produkcji przypadającą na mieszkańca, jest aglomeracja drezdeńska. Jest tam dużo przedsiębiorstw przemysłu ciężkiego i firm z branży elektronicznej oraz informatycznej. Podobnie sytuacja wygląda w Turyngii. Do najważniejsze dziedzin przemysłu należą tam: produkcja maszyn, samochodów oraz narzędzi. Większość zakładów znajduje się w największych miastach regionu: Eisenach, Waltershausen, Erfurcie, Ruhle, Meiningen, Suhl czy Jenie.

Osobnym tematem jest Berlin z dużą liczbą urzędniczych miejsc pracy. Jest tu też nieco przemysłu i usług, w których Polacy mogą znaleźć zatrudnienie. Niestety, już w małych miejscowościach pracy brak nawet dla Niemców. Na wschodzie poszukuje się głównie polskich lekarzy, pielęgniarek, inżynierów i informatyków. Ale to są akurat zawody, na które jest zapotrzebowanie w całych Niemczech, więc lepiej emigrować na zachód tego kraju.

Polacy w Niemczech

O tym, jak mało atrakcyjne są dla nas tereny przygraniczne, najlepiej świadczy fakt rozprzestrzeniania się Polaków za Odrą. Oficjalnie szacuje się, że w całych Niemczech legalnie mieszka i pracuje 458 tys. rodaków. Nieoficjalnie mogą to być nawet 2 miliony. Najwięcej Polaków, bo ponad 130 tys., wybrało Nadrenię Północną Westfalię. Dla porównania na terenie byłego NRD, nie licząc Berlina, mieszka zaledwie 25 tys. Polaków. To tyle samo, co w niewielkim landzie Nadrenii-Palatynatu.

Również po otwarciu rynku pracy w maju zeszłego roku nie doszło do masowego odpływu pracowników z Polski do Niemiec. Z prognozowanych 200 tys. osób wyjechało jedynie 50 tys., z czego ledwie ok. 20 tys. znalazło legalne zatrudnienie. To najlepiej świadczy o tym, jak trudny dla naszych pracowników jest rynek RFN. Z niemieckich badań wynika jednak, że wciąż potrzebni są tam nowi pracownicy z Polski. Mimo że landy wschodnie coraz częściej oferują pracę dla Polaków, my wolimy bogaty zachód i południe Niemiec, bo tam mamy dużo większe możliwości zarobku.

Lech Osuchowski

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

POLACY W NIEMCZECH Landy wschodnie Saksonia - 6,7 tys. Brandenburgia - 8,1 tys. Berlin - 36 tys. Meklemburgia-Pomorze Przednie - 4,5 tys. Saksonia Anhalt - 3,4 tys. Turyngia - 2,1 tys. Landy zachodnie Szlezwik-Holsztyn - 13,6 tys. Hamburg - 18,7tys. Brema - 5,7tys. Dolna Saksonia - 47,6 tys. Nadrenia Północna Westfalia - 132 tys. Hesja - 53,5 tys. Nadrenia i Palatynat - 25,8 tys. Saara - 4 tys. Badenia Wirtembergia - 47,4 tys. Bawaria - 58,1 tys. Stawki Od 2011 r. z myślą o Polakach wprowadzono w Niemczech stawki minimalne za pracę tymczasową. Na zachodzie wynosi ona 7,79 euro (33 zł) na godzinę, a na wschodzie - 6,89 (29 zł). Wskaźniki bezrobocia Landy wschodnie ogółem - 12,7 proc. Meklemburgia-Pomorze Przednie - 14,8 proc. Saksonia-Anhalt - 13 proc. Turyngia - 10,4 proc. Landy zachodnie ogółem - 6,7 proc.

Ważne:

Według danych Federalnej Agencji Pracy z lutego 2011 r. największe zapotrzebowanie na pracowników różnych branż i sektorów gospodarki występowało w: 1.Saksonii - 35 000 2.Berlinie - 24 802 3.Turyngii - 16 057 4.Saksonii-Anhalt - 17 070 5.Brandenburgii - 13 741 Najmniej pracowników poszukiwano w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, gdzie oferowano tylko 8927 miejsc pracy.
Praca i Życie za Granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »