Polski hydraulik może zarobić w Paryżu 150 euro dziennie

W lecie wzrasta zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników w budowlance w Paryżu. Remonty domów i mieszkań są bowiem często przeprowadzane, kiedy ich właściciele wyjeżdżają na wakacje. Przysłowiowy polski hydraulik czy doświadczony elektryk może zarobić nawet 150 euro dziennie.

Polacy, którzy przychodzą do polskiego kościoła w centrum Paryża, gdzie często wywieszane są oferty pracy, twierdzą, że wszystko zależy od szczęścia. Niektórym szybko udaje się znaleźć dobrze płatną pracę w budowlance, inni jej nie znajdują.

Czasami przedsiębiorcy przychodzą po prostu rano pod kościół w poszukiwaniu robotników. Ogłoszenia umieszczane są również na polonijnych portalach internetowych. Szukanie pracy znacznie ułatwić też mogą znajomi, którzy już we Francji pracują i znają przedsiębiorców. W stolicy stawki są w praktyce często wyższe niż w innych rejonach kraju.

Reklama

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Polacy, z którymi korespondent RMF FM Marek Gładysz rozmawiał pod kościołem, twierdzą, że pracownik z odpowiednimi kwalifikacjami może zarobić w Paryżu około 150 euro dziennie. Nie znaczy to jednak, że będzie pracował bez przerwy przez cały miesiąc. Czasami hydraulicy i elektrycy poszukiwani są do pracy tylko na kilka dni.

Jeżeli są dobrymi fachowcami, mogą jednak później łatwiej znaleźć następną pracę, bo pracodawcy poszukują ludzi, którzy "się sprawdzili". Malarze mogą zarobić od około 80 do 100 euro dziennie - pod warunkiem, że są zatrudniani bezpośrednio przez francuskiego przedsiębiorcę odpowiedzialnego za remont (a nie podwykonawcę) i nie korzystają z usług firm, które pobierają opłaty za pośrednictwo. W przeciwnym razie płacą może być nawet o połowę niższą.

Szukanie pracy ułatwia też fakt, że w Paryżu działa wielu polskich przedsiębiorców, którzy zatrudniają rodaków. Kłopot natomiast polega na tym, że często proponują oni pracę na czarno, co później może się stać powodem problemów.

- Czasami rzetelnie płacą, ale kiedy indziej nie chcą zapłacić. Jak się pracuje legalnie, to tego typu problemów raczej nie ma - tłumaczy korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi mężczyzna szukający pracy pod kościołem polskim w Paryżu, który twierdzi, że znaczne opóźnianie wypłat czy wręcz oszukiwanie ludzi stało się w branży budowlanej plagą.

W przypadku pracy na czarno zagwarantowane prawnie francuskie stawki (najniższa to 9,53 euro brutto za godzinę) przestają oczywiście obowiązywać i - jak podkreśla wielu Polaków - wysokość zarobków zależy od tego, na jakiego przedsiębiorcę się trafi.

Rozpowszechnione jest również zaniżanie przez pracodawców w oficjalnych dokumentach liczby przepracowanych dni czy godzin przez legalnie zatrudnionego robotnika - pozostała część wynagrodzenia wypłacana jest na czarno, co w ogólnym rozrachunku obniża koszty remontów.

Marek Gładysz

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »