Polacy w roli łamistrajków w Deutsche Post

Tuż przed świętami związki zawodowe handlu i usług Verdi ogłosiły strajk pracowników Niemieckiej Poczty. Aby nie doszło do totalnego załamania się transportu przesyłek, Deutsche Post sięga m.in. po Polaków.

Związek zawodowy pracowników handlu i usług Verdi ogłosił przed Świętami Wielkanocnymi strajki ostrzegawcze dostarczycieli przesyłek, które zaczęły się 1 kwietnia. Związkowcy twierdzą, że w akcji strajkowej bierze udział ponad 10 tys. pracowników; strona pracodawcza wymienia liczbę 7,5 tys.

Strajki mają trwać do czwartku wieczorem, przy czym objąć mogłyby nie tylko dostarczycieli, ale także centra dystrybucji przesyłek. Ogólnie Deutsche Post ma w Niemczech 33 centra dystrybucji paczek i 82 centra dystrybucji listów.

Nowa spółka DHL Delivery

Akcja strajkowa jest narzędziem nacisku na zarząd poczty w walce o skrócenie tygodniowego czasu pracy dostarczycieli z 38,5 do 36 godzin przy pełnych poborach. W ujęciu związkowców miałoby to być rekompensatą za to, że Deutsche Post utworzyła sieć regionalnych spółek DHL Delivery, zatrudniających pracowników z 20 proc. niższym wynagrodzeniem, co jest złamaniem ustaleń zawartych ze związkiem Verdi ws. ochrony przed outsourcingiem stanowisk pracy.

Reklama

W dziale doręczania przesyłek poczcie wolno obsadzić listonoszami ze spółek koncernu lub z zewnętrznych firm tylko 10 proc. rejonów, czyli 990.

- Wychodzimy z założenia, że strajki doprowadzą do opóźnień w transporcie przesyłek - zaznaczył rzecznik związku Verdi w Nadrenii Północnej-Westfalii.

Deutsche Post natomiast starała się bagatelizować oddziaływanie strajku. - Mam nadzieję, że przesyłki dotrą do odbiorców przed Wielkanocą - powiedział w rozmowie z agencją dpa dyrektor organizacyjny Deutsche Post Uwe Brinks.

W roli łamistrajków

Aby możliwie zminimalizować straty i opóźnienia, niemiecki koncern sięga po polskich pracowników najemnych. Nie zastąpili oni strajkujących w środę dostarczycieli, lecz mają pomóc w rozładunku ciężarówek z przesyłkami w centrach dystrybucyjnych, które będą objęte akcją strajkową w czwartek.

Jak zaznaczył rzecznik prasowy Deutsche Post Dirk Klasen w rozmowie z Deutsche Welle, koncern już niejednokrotnie sięgał w sytuacjach awaryjnych po pracowników najemnych, nie tylko z Polski, ale także niemieckich. Na Polaków zdecydowano się ze względu na ich bliskość i dyspozycyjność. Nie chciał on podać jednak, z iloma polskimi firmami współpracuje w tym względzie Deutsche Post i ilu ludzi z Polski będzie rozładowywać tiry i sortować przesyłki.

Ponieważ Niemiecka Poczta zatrudnia rzeszę urzędników mianowanych, którym nie przysługuje prawo do strajku, także oni pracują w działach objętych protestami.

Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »