Po kasę do... Chorwacji

Chorwacja jest obecnie modnym i lubianym kurortem wakacyjnym, chętnie odwiedzanym przez polskich turystów. A gdyby tak połączyć przyjemne z pożytecznym...

Jeśli byłeś w Chorwacji, jesteś zauroczony klimatem tego kraju i chciałbyś tam wrócić, pomyśl nad pracą rezydenta. Kto to taki? Osoba, zajmująca się gośćmi hotelowymi, odpowiedzialna za ich bezpieczeństwo i komfort wypoczynku, czasem również organizująca wycieczki fakultatywne.

Praca miła i przyjemna, bo i ludzie, którzy spędzają czas na wakacjach, są sympatyczni i otwarci. Oczywiście zdarzają się sytuacje trudne, wówczas rezydent musi wykazać się cierpliwością, dyplomacją i znajomością problemu.

- Pracuję w tym zawodzie kilkanaście lat. Od kolegów i koleżanek po fachu słyszałam, że mieli wielu trudnych klientów, narzekających dosłownie na wszystko! Po kilka razy podczas turnusu trzeba było im zmieniać pokoje czy nawet hotel - mówi rezydentka z okolic Dubrovnika. - Ja nie mam na co narzekać. Za kłopotliwą mogę uznać jedynie opłatę klimatyczną - dodaje. - Goście często się ociągają i muszę pilnować, by uregulowali należność.

Reklama

Trzeba mieć na uwadze, że rezydent musi być dyspozycyjny 24 godziny na dobę, a telefon komórkowy to jego nieodłączny atrybut. Taka osoba musi umieć posługiwać się językiem kraju, w którym przebywa, znać kulturę oraz sytuację polityczną.

Musi też wiedzieć, w jakiej walucie najlepiej się rozliczać oraz znać punkty pomocy medycznej. Ważne, aby miała do dyspozycji samochód. Może okazać się on niezbędny w sytuacji, gdy będzie mieć pod opieką kilka hoteli w różnych miejscowościach.

Jak zacząć?

Jeśli chodzi o pracę w Chorwacji, to są dwie możliwości. Pierwsza (łatwiejsza) to nawiązanie kontaktu z polską firmą. Będąc zatrudnionym przez rodzime biuro podróży, nie potrzeba zezwoleń na pracę, bo wszelkie rozliczenia mają miejsce w kraju. Druga opcja to znalezienie pracy w chorwackim biurze.

Co roku rząd w Zagrzebiu daje wykaz, ilu obcokrajowców można zatrudnić w danej dziedzinie, w tym też w turystyce. Najpierw należy znaleźć pracę, dopiero później zdobyć na nią pozwolenie, choć najczęściej zajmuje się tym już pracodawca. Należy pamiętać, że przyjeżdżając do Chorwacji, czym prędzej trzeba zgłosić się na... policję. Każda osoba przekraczająca granicę ma dobę, aby powiadomić władze o swoim pobycie. Sprowadza się to do wypisania danych z paszportu.

Rezydent najczęściej sam musi zabiegać o swoje lokum. Zwykle wynajmuje pokój na mieście lub korzysta z gościny znajomych, jeśli tacy są pod ręką. Bywa, że biuro organizuje pracownikowi noclegi, np. w wolnym apartamencie.

A pensja? Zależy od biura, zakresu powierzonych obowiązków, liczby obsługiwanych gości. Zazwyczaj jest to średnie wynagrodzenie w Chorwacji. Przeliczając na rodzimą walutę to ok. 2 tys. złotych brutto. Przepiękne plenery i nowe znajomości - gratis.

A jeśli nie polski?

Nie tylko polscy turyści są częstymi gośćmi w Chorwacji. Są to również rejony okupowane przez rosyjskich milionerów. Ci specjalni goście zostawiają na riwierach sporą gotówkę, ale w zamian liczą na niebywałe atrakcje, a takie ma im zapewnić właśnie rezydent.

Rezydent z doskonałą znajomością języka rosyjskiego jest w cenie! Oczywiście pracodawca będzie oczekiwać potwierdzenia jego kompetencji, na przykład poprzez pokazanie dyplomu filologii rosyjskiej lub przynajmniej zaliczenia odpowiedniego egzaminu. Bywa i tak, że kompetentna postawa i nienaganna dykcja podczas rozmowy kwalifikacyjnej wystarczą.

Zarobki rezydenta, opiekującego się gośćmi ze Wschodu, są znacznie wyższe niż przeciętne. Należy jednak pamiętać, że trud włożony w zapewnienie rozrywki również wzrasta.

Ktoś, kto troszczy się o bogatych Rosjan, musi wiedzieć, gdzie w okolicy można się dobrze zabawić, do jakiego klubu warto pójść oraz gdzie można uprawiać ekstremalne sporty. Ważne, aby taksówka była zawsze w pobliżu. Zazwyczaj rezydent towarzyszy gościom podczas ich eskapad, jednak w odróżnieniu od swoich "podopiecznych" musi być stale czujny i zachować trzeźwość umysłu.

- Moja przygoda w Chorwacji zaczęła się... w Gdańsku! - opowiada Jola. Tam właśnie poznała swojego przyszłego męża, Chorwata, i za ukochanym przybyła do Splitu. Do dzisiaj nie ma obywatelstwa, ale jako rezydentka pracuje od wielu lat. - Coś za coś, najwięcej pracuję w wakacje, kosztem wczasów z rodziną. W weekendy też nie ma mowy o rozrywce, bo cały czas muszę być pod telefonem - wyznaje.

- Jestem otwarta, zawsze uśmiechnięta, tym pozyskuję sympatię klientów. Ale miewam tez gorsze dni, wtedy jest ciężko, bo i tak muszę być stale radosna i pomocna - dodaje.

Aleksandra Pieczyńska

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »