Niemcy otwierają rynek. Szansa dla pracowników z Ukrainy

Niemiecki rząd przyjął projekt ustawy o imigracji, która ma ułatwić napływ do Niemiec fachowców spoza UE. Nowe warunki mogą przyciągnąć pracowników z Ukrainy. Na razie przyjechało ich do Niemiec niewielu.

Do tej pory niemiecka polityka migracyjna była skupiona wokół specjalistów z dyplomem wyższej uczelni, których przyjmowano z otwartymi ramionami. Zatwierdzony 19 grudnia przez rząd w Berlinie projekt nowej ustawy ws. napływu fachowców przewiduje m.in. ograniczenie przeszkód formalnych utrudniających imigrację z państw niebędących członkami UE.

W przyszłości w Niemczech będzie mógł pracować każdy, kto posiada umowę o pracę i uznane w tym kraju kwalifikacje. Niepotrzebne już będzie sprawdzanie, czy pracę na danym stanowisku mógłby podjąć obywatel Niemiec lub innego kraju UE. Mile widziani będą też pracownicy z zawodowym wykształceniem, przede wszystkim rzemieślnicy. Będą mieli prawo przyjechać do Niemiec w celu szukania pracy.

Reklama

Brzmi to obiecująco, ale pozwolenie dotyczyć będzie osób, których kwalifikacje zawodowe mogą być uznane w Niemczech. A z tym z kolei może być problem. - Niemcy mają specyficzny dualny system kształcenia zawodowego, diametralnie różny od systemu kształcenia w innych krajach - mówi Agnieszka Pieczara, specjalistka ds. rozwoju w agencji pracy tymczasowej Work Service w Greven.

Na razie nieliczni z Ukrainy

W 2017 roku z państw nienależących do UE przyjechało do Niemiec prawie 545 tys. osób (w tym ok. 118 tys. uchodźców) - wynika z najnowszego raportu Fundacji Bertelsmanna. Około 38 tys. (czyli 7 proc.) otrzymało uprawnienie do pobytu w Niemczech na zasadach przysługujących wykwalifikowanym pracownikom. To ponaddwukrotnie więcej niż w roku 2015, kiedy to pobyt otrzymało w ten sposób zaledwie 3 proc. imigrantów - podkreśla Matthias Mayer, ekspert ds. imigracji w Fundacji Bertelsmanna. Najwięcej fachowców spoza UE przyjeżdża do Niemiec z Indii, Bośni i Herzegowiny, USA, Serbii i Chin.

Ukraińcy są na razie nieliczną grupą na niemieckim rynku pracy. Z danych Fundacji Bertelsmanna wynika, że w 2017 roku przyjechało do Niemiec 853 fachowców z Ukrainy. To wprawdzie niewiele, ale ponaddwukrotnie więcej niż sześć lat wcześniej, kiedy przyjechało ich 411. Do roku 2015 (946 osób) można było obserwować znaczny wzrost, prawdopodobnie z powodu niepewnej sytuacji w kraju - mówi Mayer. Dodaje, że jeżeli doliczyć do imigracji z Ukrainy prawie 600 osób o niskich, nieuznanych lub brakujących kwalifikacjach zawodowych, to w ubiegłym roku przyjechało do pracy w Niemczech 1449 Ukraińców.

Ukraińcy wyjadą z Polski?

Po wejściu w życie ustawy o imigracji luźniejsze przepisy mogą przyciągnąć pracowników z Ukrainy. Taką gotowość, po zmianie przez Berlin polityki migracyjnej, sygnalizowało aż 59 proc. obywateli Ukrainy - wynika z przeprowadzonego latem tego roku sondażu Work Service.

- To ogromne zagrożenie dla polskiej gospodarki, która w efekcie zaistnienia takiego scenariusza, w kilka miesięcy pogłębiłaby swoją lukę kadrową z poziomów 150 tys. wakatów do ponad 500 tysięcy. A to miałoby negatywne przełożenie na tempo wzrostu PKB - komentował prezes Work Service Maciej Witucki. Dodał, że dotychczas panowało przekonanie, iż przy ewentualnej konkurencji z niemieckim rynkiem pracy atutami Polski będzie bliskość geograficzna i językowa.

Analiza Work Service pokazała jednak, że te elementy znajdują się na końcu listy powodów, dla których Ukraińcy wybierają Polskę. - Kluczową rolę ogrywają wyższe zarobki, a te w Niemczech są nadal kilkukrotnie wyższe niż na naszym rynku - podsumował Witucki.

Agnieszka Pieczara z niemieckiego oddziału Work Service przyznaje, że w ostatnich miesiącach zainteresowanie pracowników z Ukrainy rynkiem niemieckim znacznie wzrosło. Do agencji trafia wiele aplikacji i zapytań, nierzadko przed media społecznościowe. - Wielu pytających ma kartę pobytu w Polsce - mówi Pieczara. - Zgłaszają się nie tylko specjaliści, ale i pomocnicy - dodaje.

Duże zapotrzebowanie

Na razie chodzi o zapytania. Niemiecką ustawę musi jeszcze uchwalić parlament, a przepisy, które mają wejść w życie dopiero na początku 2020 roku, wygasną już po 2,5 roku, jeśli nie przedłuży ich nowo wybrany parlament.

Łatwiejszy dostęp do niemieckiego rynku pracy może przyciągnąć fachowców z Ukrainy, ale Matthias Mayer z Fundacji Bertelsmanna nie oczekuje drastycznego wzrostu. - O atrakcyjności danego kraju nie świadczą jedynie prawne możliwości imigracji, ale także takie czynniki, jak rozpowszechnienie niemieckiego jako języka obcego, wysokość płac i podatków oraz perspektywa udziału w życiu społecznym - wymienia Matthias Mayer. Nie bez znaczenia pozostają możliwości oferowane członkom rodziny czy posługiwanie się w pracy językiem angielskim.

Mayer zauważa, że przyszłe ułatwienia rodzą jeszcze wiele pytań. - Nie jest jasne, czy uznawanie kwalifikacji zawodowych będzie następować szybciej niż do tej pory - mówi ekspert Fundacji Bertelsmanna.

Dla osób, które zdecydują się przyjechać do RFN, projekt ustawy nie przewiduje też żadnej jasnej perspektywy na uzyskanie stałego pobytu i obywatelstwa. Ale imigracja fachowców spoza UE ma dla Niemiec duże znaczenie - podkreśla Mayer. Wskazuje na 1,2 mln nieobsadzonych miejsc pracy i emerytury roczników wyżu demograficznego. Z kolei brak rąk do pracy jest jednym z największych zagrożeń dla niemieckiej gospodarki i dobrobytu.

Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »