Kryzys po norwesku

W zależności od pory roku w Norwegii pracuje 80-120 tys. Polaków. Mimo kryzysu niewielu naszych rodaków zamierza wracać do kraju. Są jeszcze branże, w których czekają na nich setki wakatów.

Norwegia jawi się Polakom jako spokojna przystań na kryzysowym europejskim rynku pracy. Niestety nawet tutaj sytuacja w niektórych branżach uległa znacznemu pogorszeniu. Jest jednak szansa na szybką poprawę sytuacji.

- Pomimo zwolnień w norweskich firmach nie można mówić o gwałtownym wzroście bezrobocia - mówi Małgorzata Mrozińska-Kruk z wydziału ekonomicznego polskiej ambasady w Oslo. - Według ostatnich prognoz, wyniesie ono na koniec roku 4-4,5 proc. Sytuacja ma się zacząć poprawiać już na początku przyszłego roku. Wskaźniki te na tle innych krajów Europy wyglądają bardzo optymistyczne. Dostrzegają to nasi rodacy przyjeżdżający tu z Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Reklama

Rośnie liczba pozwoleń

W roku 2008 pozwolenie na pracę w Norwegii otrzymało 52289 Polaków. Z czego 29887 dostało je po raz pierwszy, a 28302 przedłużyło po raz kolejny. Najwięcej zezwoleń wydano Polakom w Oslo. Nasi rodacy odebrali ponad połowę wszystkich pozwoleń wydanych imigrantom w 2008 roku. Do wspomnianych wyżej liczb należy doliczyć jeszcze kilkadziesiąt tysięcy pracowników sezonowych pracujących w Norwegii przeważnie na czarno.

- Zdecydowana większość Polaków zatrudniona jest w przemyśle ciężkim i budownictwie, a więc w sektorach najbardziej dotkniętych kryzysem. Najgorzej jest w branży budowlanej gdzie nastąpił całkowity zastój w inwestycjach prywatnych. Sytuacja ta będzie wymagać od naszych rodaków przebranżowienia - mówi Małgorzata Mrozińska-Kruk. - Nie spodziewamy się, aby w wyniku trudności gospodarczych nasi rodacy zaczęli masowo opuszczać Norwegię. Większość z nich przyjechała tu na stałe i nie zamierza wracać do Polski.

Załamanie w budownictwie

Według danych Stowarzyszenia Producentów Mieszkań Boligprodusentenes forening, sprzedaż nowych nieruchomości spadła w ostatnim kwartale ubiegłego roku do rekordowo niskiego poziomu. Norwegowie kupili w tym czasie o 70 proc. mniej mieszkań niż w analogicznym okresie 2007 roku. Najgorsza sytuacja jest w Oslo i na północy Norwegii, gdzie sprzedaż nowych mieszkań została niemal zupełnie zahamowana.

Zdaniem analityków z DnB NORD, pracę w sektorze prywatnym może stracić nawet 100 tys. osób, najwięcej w branży budowlanej. Do pracowników najbardziej zagrożonych bezrobociem należą dekarze, zbrojarze, operatorzy maszyn budowlanych, hydraulicy, elektrycy i architekci. Według danych Norweskiego Urzędu Pracy (NAV), teraz na zatrudnienie czeka około 100 tys. bezrobotnych. Liczba Polaków zarejestrowanych oficjalnie w urzędach pracy wzrosła w ostatnim czasie do 1700. W Norwegii bez pracy jest teraz ponad 11 tys. cudzoziemców. W stosunku do ubiegłego roku bezrobocie wśród imigrantów wzrosło o 2,5 tys.

Pieniądze na walkę z kryzysem

Pogarszająca się sytuacja gospodarcza zmusiła rząd Norwegii do działania. Władze w Oslo uruchomiły program mający na celu pobudzenie norweskiej gospodarki. Jest on finansowany z pieniędzy pochodzących z funduszu majątkowego, na którym gromadzone są zyski ze sprzedaży ropy. Pomoc trafia do sektorów najbardziej zagrożonych kryzysem, przede wszystkim do budownictwa.

Ze środków pochodzących z funduszu rząd planuje uruchomić inwestycje infrastrukturalne, budowę dróg i budynków użyteczności publicznej. Zajęcie przy realizacji tych projektów znajdą też nasi rodacy tracący zatrudnienie w sektorze prywatnym. Polacy będą pracować także przy remontach szkół, urzędów i domów opieki.

Pracy nie zabraknie

- W obecnej sytuacji gospodarczej największe szansę na pracę w Norwegii mają polscy kucharze, pracownicy służby zdrowia i opiekunowie. Zatrudnienie znajdą też kierowcy, pracownicy odnowy biologicznej, masażyści i kosmetyczki - mówi Aleksandra Cygańska doradca Eures w norweskim urzędzie pracy NAV. - Niestety nie posiadamy żadnych ofert dla budowlańców. Wiele firm z tej branży przeprowadza teraz redukcję zatrudnienia.

Pomimo to, że Norwegia od lat poszukuje wyspecjalizowanych informatyków, nadal w sektorze IT pracuje niewielu Polaków. W zeszłym roku naszym komputerowcom wydano zaledwie siedemdziesiąt pozwoleń. Aby zachęcić rodaków do przyjazdu, norweski rząd i pracodawcy chcą podjąć współpracę z polskimi uczelniami. Na stronach internetowych szkół miałyby się pojawiać aktualne oferty pracy z tej branży. Setki ofert zatrudnienia czekają też na Polaków w gastronomii i hotelarstwie. W tym ostatnim sektorze jesteśmy drugą najchętniej zatrudnianą grupą cudzoziemców, zaraz po Szwedach. Od kandydatów na stanowiska pracodawcy wymagają doświadczenia w zawodzie i komunikatywnej znajomości języka angielskiego.

Ach ten język

W dobie kryzysu piętą achillesową naszych rodaków jest brak znajomości języka norweskiego, który nie tylko utrudnia im znalezienie pracy, ale też stanowi barierę uniemożliwiającą awans zawodowy. Zdają sobie z tego sprawę władze Norwegii, które rozważają dofinansowanie jego nauki na poziomie podstawowym. Dotychczas panowało przekonanie, że obowiązek ten powinien spoczywać na pracodawcach.

Jako wzór może im posłużyć program pilotażowy wprowadzony przez gminę Larvick, która we współpracy z lokalnym urzędem pracy NAV uruchomiła kursy językowe dla pracujących imigrantów oraz ich rodzin. Na czas zajęć matka ma zapewnioną opiekę nad dziećmi. Na potrzebę znajomości podstaw norweskiego zwracają też uwagę polskie agencje rekrutujące rodaków do pracy w tym kraju. Większość z nich wysyła pracowników na krótkie kursy uwzględniające naukę słownictwa zawodowego. Te kilka tygodni szkolenia wystarczy by kierowca sprzedający bilety w autobusie mógł bez problemu obsłużyć pasażera.

Maciej Sibilak

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »