Komu wysoka płaca minimalna zrobi krzywdę?

​Podniesienie płacy minimalnej do 2600 zł w przyszłym roku spowoduje wyższy o 2 punkty procentowe wzrost wynagrodzeń, przyspieszy konsumpcję i inflację, ale niekoniecznie wpłynie dodatnio na wzrost PKB - twierdzą analitycy PKO Banku Polskiego. Widzą też szansę, że pracującym i całej gospodarce to nie zaszkodzi.

Fakt, że w przyszłym roku płaca minimalna ma bardzo mocno wzrosnąć, to oczywista korzyść dla ok. 1,5 mln osób pobierających takie wynagrodzenia. Dodajmy - dla tych, którzy nie zostaną zwolnieni, czy wypchnięci na śmieciówki.

Faktem jest też, że ok. jedna trzecia zatrudnionych w polskiej gospodarce pobiera wynagrodzenia niewiele wyższe od minimum. Czy oni także pójdą po podwyżki? Ile przedsiębiorstw wskutek tego padnie? A może zatrudnieni tam poszukają sobie lepszego pracodawcy?   

Przypomnijmy, że rząd przyjął już, że w 2020 roku płaca minimalna wzrośnie z obecnych 2250 zł do 2600 zł, czyli o 15,6 proc. Minimalna stawka godzinowa ma wynosić 17 zł. Według zapowiedzi partii rządzącej, płaca minimalna ma wzrosnąć do 4 tys. zł w 2024 roku. To znaczy, że w latach 2020-21 zwiększy się po ok. 15 proc. rocznie, a w latach 2022-24 - po ok. 10 proc.  

Reklama

Wyższa dynamika płac

Ekonomiści są zgodni, że tak szybkie podwyższanie minimalnego wynagrodzenia spowoduje wyższe - i wzrost wynagrodzeń w całej gospodarce, i inflację. O ile?

Analitycy PKO BP szacują, że na skutek podniesienia płacy minimalnej w przyszłym roku dynamika wynagrodzeń w całej gospodarce będzie wyższa od ich wcześniejszych prognoz o ok. 2 punkty procentowe. Znaczy to, że wynagrodzenia w przyszłym roku wzrosną nie o 6-7 proc. ale o 8-9 proc. Dlatego inflacja będzie też wyższa od wcześniejszych prognoz o 0,3 punktu procentowego. PKO BP przewiduje, że średnioroczna inflacja w przyszłym roku wyniesie 3,1 proc.       

- Ta zmiana (podwyżka płacy minimalnej) oddziałuje na naszą prognozę inflacji (...) w 2020 roku tempo może być nieco szybsze. Dynamika płac będzie wyższa w 2020 roku o 2 pp, czyli wynagrodzenia będą rosły o blisko 9 proc. - mówiła na konferencji prasowej kierowniczka zespołu makroekonomicznego PKO BP Marta Petka-Zagajewska.

Według prognoz PKO BP, przyspieszenie wzrostu płac w przyszłym roku wpłynie też na wzrost konsumpcji o 0,3 pp w porównaniu z wcześniejszymi przewidywaniami. Konsumpcja będzie więc wyższa o 4,5 proc. niż w tym roku. Ale - inaczej niż w tym roku - jeszcze silniejszy wzrost wynagrodzeń nie wpłynie na przyspieszenie wzrostu PKB. Dlaczego? Zarówno 500 plus na pierwsze dziecko, wprowadzone niedawno, jak i przyszłoroczny wzrost wynagrodzeń nakręca popyt na towary importowane, a nie te pierwszej potrzeby.   

- Wzrost płac będzie stymulował konsumpcję, ale nie zrewidowaliśmy prognozy wzrostu PKB. Podtrzymujemy prognozę 3,7 proc. W coraz większym stopniu nasze wydatki przeznaczone na konsumpcję stymulują import i dlatego nie podnieśliśmy prognozy - mówiła Marta Petka-Zagajewska.

Ekonomiści twierdzą, że planowane szybkie podwyżki płacy minimalnej mogą spowodować kilka negatywnych skutków dla gospodarki. Po pierwsze, wpłyną na obniżenie produktywności, bo koszty pracy wzrosną. Po drugie wskutek wzrostu kosztów pracy zmniejszy się rentowność przedsiębiorstw. Po trzecie - przedsiębiorcy widząc rosnące koszty pracy zaczną zwalniać. Po czwarte - liczba "oficjalnie" zatrudnionych spadnie,  ale znajdą oni pracę na czarno lub na śmieciówkach. Po piąte - wzrost kosztów pracy i spadek rentowności przedsiębiorstw nie pozwoli na zwiększenie przez nie inwestycji, bo po prostu nie będą miały z czego inwestować. Co na to analitycy PKO BP?

Inflacja będzie rosnąć nie tylko z powodu wzrostu płac

Również dlatego, że w górę pójdą zapewne stawki akcyzy, opłaty za wywóz śmieci i być może ceny prądu. Nie będą jej - jak na razie - wzmagać podwyższać ceny paliw i żywności. Według prognoz PKO BP, w I połowie przyszłego roku inflacja przekroczy 3,5 proc., czyli górną granicę celu Rady Polityki Pieniężnej.  

- Ścieżka inflacji ulega w naszej prognozie wygładzeniu, ale w dalszym horyzoncie się podniesie ze względu na podniesienie płacy minimalnej. Inflacja prawdopodobnie będzie na początku 2020 roku powyżej górnej granicy odchyleń od celu (RPP). Prawdopodobieństwo obniżek stóp jest znikome, żeby nie powiedzieć - zerowe - powiedział Piotr Bujak.

Według PKO BP, wzrost kosztów pracy będzie osłabiać popyt na pracowników i ograniczać wzrost zatrudnienia. Ale nie znaczy to, że znacząco wzrośnie bezrobocie. Analitycy przewidują, że podskoczy ono z prognozowanych 5,3 proc. na koniec tego roku do 5,5 proc. na koniec roku przyszłego.

Uważają też, że przedsiębiorstwa będą szukać możliwości zwiększenia wydajności pracy, choć najtrudniej będą miały firmy z sektora usług, gdzie udział kosztów pracy w kosztach ogółem jest i tak wysoki. Zwalniać pracowników będą firmy mało wydajne, czego skutkiem będzie "zmiana struktury zatrudnienia w gospodarce w kierunku ograniczenia roli najmniejszych, najmniej wydajnych firm".

Te firmy będą miały kłopoty, a jest ich faktycznie wiele, bo w przedsiębiorstwach zatrudniających mniej niż 10 osób pracuje w sumie prawie 40 proc. wszystkich zatrudnionych w Polsce. Dla porównania - w Niemczech najmniejsze firmy zatrudniają zaledwie 20 proc. pracujących. W naszych najmniejszych przedsiębiorstwach wydajność pracy jest natomiast o ok. 40 proc. niższa od przeciętnej w gospodarce. A to oznacza dla takich firm kłopoty. Ale to nie znaczy, że kłopoty będzie mieć cała gospodarka.   

- Jeśli nastąpi silne, zauważalne przesuwanie się podaży pracy z mniej do bardziej wydajnych sektorów, to dynamika produktywności pozostanie na tyle wysoka, że nie spowoduje wzrostu jednostkowych kosztów pracy - powiedział główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak.

- Mamy najwięcej pracujących w najmniej wydajnych firmach i dystans ich do firm z innych państw pod względem wydajności jest duży - dodała Marta Petka-Zagajewska.

Nadrabianie zaległości?

Piotr Bujak uważa, że pod warunkiem takiej "realokacji zasobów pracy" polska gospodarka może utrzymać swoją konkurencyjność w regionie, gdyż w Rumunii czy na Węgrzech płace rosły w ostatnich latach w tempie 20-30 proc. Gdyby jednak w innych krajach regionu wzrost płac znacznie zwolnił, konkurencyjność polskiej gospodarki byłaby zagrożona.

- W regionie dynamika płac była w kosmosie - mówi Piotr Bujak.

Przedsiębiorstwa przemysłowe mogą oczywiście odpowiedzieć na rosnące koszty pracy w inny sposób - poprzez automatyzację i robotyzację produkcji. A to oznacza inwestycje. Analitycy PKO BP nie spodziewają się jednak, że przedsiębiorstwa zaczną inwestować na masowa skalę. Według ich prognoz inwestycje prywatne wzrosną w przyszłym roku o 3,2 proc. po dość silnym tegoroczny wzroście przekraczającym 10 proc.

- Aktywność inwestycyjna będzie następowała w dłuższym terminie. W krótkim horyzoncie (silny wzrost wynagrodzeń) może zakłócić inwestycje - powiedziała Marta Petka-Zagajewska.

Analitycy PKO BP sprawdzili jak wyglądała sytuacja po wprowadzeniu płacy minimalnej w Niemczech w 2015 roku. Okazało się, że upadło sporo najmniejszych i najsłabiej wynagradzających pracowników przedsiębiorstw, ale na zatrudnienie nie miało to wpływu. A to znaczy, że ludzie z upadających firm znajdowali pracę gdzie indziej.  

- To było pozytywne dla struktury przedsiębiorstw, miało pozytywny wpływ na wydajność firm i na wynagrodzenia pracowników. Zmiana struktury przedsiębiorstw byłaby korzystna dla przyszłości gospodarki - powiedziała Marta Petka-Zagajewska.

Od tego czasu płaca minimalna w Niemczech została podniesiona dwa razy nieznacznie powyżej wskaźnika inflacji. Wprowadzona została ona w wysokości 46 proc. mediany wynagrodzeń, gdy w Polsce 2600 zł będzie oznaczać sporo powyżej połowy mediany.

Choć polska gospodarka będzie rosła coraz wolniej, a inflacja coraz szybciej, zdaniem analityków PKO BP nie czeka nas "twarde lądowanie". Spowolnienie wzrostu następuje już na całym świecie, a dotychczasowe dane z Niemiec pokazują, że wzrost PKB w III kwartale też był tam ujemny, czyli formalnie gospodarka największego polskiego partnera handlowego jest w recesji.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy w zeszłym tygodniu po raz piaty obniżył prognozę wzrostu dla globalnej gospodarki, tym razem do 3 proc. Ale to nie oznacza jeszcze światowej recesji, tym bardziej, że wygląda na to, iż USA chyba przemyślały, że zapędziły się za daleko w "wojnie handlowej" z Chinami i są skłonne do przynajmniej "taktycznego" rozejmu, a brexit być może nastąpi, ale Wielka Brytania osiągnie jednak umowę handlową z Unią.  

- Nadal uważamy, że Polska gospodarka jest w dużym stopniu odporna na pogorszenie światowe, a głównym powodem jest spadek relatywnych jednostkowych kosztów pracy. Rosły one najwolniej w regionie dzięki pracownikom z zagranicy - powiedział Piotr Bujak.

Ale to nie znaczy, że spowolnienie całkiem nas nie dotyka. Dlatego analitycy PKO BP obniżyli prognozę wzrostu PKB w tym roku do 4,3 proc.  

- Prognozujemy 4,3 proc. wzrostu PKB dla Polski (w 2019 roku). Prognoza jest trochę niższa niż kwartał temu - powiedział Piotr Bujak.

Naszą sytuację - zdaniem analityków PKO BP - poprawia fakt, że finanse publiczne są w dobrym stanie. Na podstawie danych Eurostatu za I półrocze obliczyli, że na koniec czerwca tego roku sektor ten miał nadwyżkę w wysokości 0,3 proc. licząc kolejne cztery kwartały wstecz.

- Spodziewany się pogorszenia salda fiskalnego do końca tego roku, ale pogorszenie nie powinno być duże. W 2020 roku deficyt zostanie zredukowany w pobliże zera wskutek dochodów jednorazowych - powiedział Piotr Bujak.

Te dochody budżety państwa spodziewane są ze sprzedaży darmowych praw do emisji CO2, sprzedaży częstotliwości do budowy sieci telekomunikacyjnej 5G oraz tzw. opłaty przekształceniowej, dotyczącej przejścia z otwartych funduszy emerytalnych na Indywidualne Konta Emerytalne.   

Jacek Ramotowski

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »