Kobiety ponad wszystko

Obecna sytuacja mężczyzn w mniemaniu niektórych genetyków i ekonomistów jest schyłkowa. Czy w obliczu dramatycznych prognoz mężczyźni powinni rozpocząć walkę o równouprawnienie, czy jest jeszcze szansa na przetrwanie?

Twierdzenie, że kobieta jest istotą z natury kruchą, wymagającą opieki to już tylko mit. Kobiety oprócz rodzenia dzieci, gotowania i sprzątania zajęły się na poważnie zarabianiem pieniędzy, płaceniem rachunków, polityką oraz boksem zawodowym. Czy oznacza to, że w najbliższym czasie mianem "słabszej płci" będzie określać się gatunek męski?

Sprawdzony matriarchat

W kulturach plemiennych mężczyzna polował na mamuty oraz zbierał drzewo na opał, a kobieta utrzymywała porządek w szałasie, zajmowała się potomstwem i z reguły rządziła. Wśród Irokezów wodzem był mężczyzna, ale władzę polityczną de facto miały kobiety, które stanowiły radę kobiet wybierających owego "wodza". Mężczyźni nie mieli prawa głosu. Często się zdarzało, już w epoce kolonizacji Ameryki Północnej, że białe kobiety uciekały z pionierskich osad, bo były lepiej traktowane przez Indian niż przez zdobywców "dzikiego zachodu".

Reklama

Podobnie było w zamierzchłych czasach w Europie i Azji, gdzie matriarchat był powszechnym prawem. Kobieta uosabiała tajemnicę życia, wokół niej organizował się kult religijny oraz życie społeczne, w którym pełniła poważną rolę; będąc szamanką, przywódczynią, czy wyrocznią.

Według znanego socjologa i filozofa - Ericha Fromma zmiana w orientacji, czyli upadek matriarchatu, nastąpił wskutek przesilenia męskiego kompleksu płodności, wynikającego z zazdrości o możliwość rodzenia. Zgodnie z teorią Fromma, mężczyzna był twórcą doktryny twierdzącej, że człowiek powstał przez słowo i ingerencję siły wyższej, a nie przez kobietę.

Druga płeć

Religie monoteistyczne hołdujące transcendentnemu stwórcy z socjologicznego punktu widzenia znacznie osłabiły pozycję kobiety. W judaizmie, czy islamie kobiety miały jasno określoną rolę, przede wszystkim "domową", czyli podtrzymywanie tradycji. Natomiast w chrześcijaństwie z jednej strony kobieta była źródłem grzechu i budziła swoistą niechęć, a z drugiej istniało przekonanie o jej czystości i postulowano sprawiedliwe traktowanie obu płci. Cokolwiek jednak, w jakiejkolwiek religii było "świętym" przekonaniem, realna sytuacja kobiet w kontekście życia publicznego nie należała do najlepszych.

Gdy w trakcie Rewolucji Francuskiej Olimpia de Gouges publicznie ogłosiła "Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki" od razu gilotyna poszła w ruch. Dopiero w 1906 roku w Finlandii po raz pierwszy przyznano kobietom prawo do głosu.

Wojujące sufrażystki rozpętały na początku XX wieku burzę, której nie dało się zatrzymać siłą. Dużą rolę odegrała Simon de Beavoir - autorka tekstu "Druga płeć". Został on uznany za manifest emancypacji kobiet, które coraz częściej i odważniej żądały równego traktowania. Należy wspomnieć, że jeszcze po II Wojnie Światowej zarobki kobiet pracujących na tych samych stanowiskach co mężczyźni były o połowę niższe, a możliwość edukacji, czy kariery zawodowej była przywilejem nielicznych pań z zamożnych, arystokratycznych domów.

Krok po kroku sytuacja zmieniała się z korzyścią dla kobiet w każdej dziedzinie życia. W sprawie podstawowego prawa wyborczego ostatnim bastionem europejskiego oporu była słynąca z twardych macho Portugalia, która przyznała owe prawa dopiero w 1976 roku.

Wracają czasy dominacji

Według amerykańskich sondaży w 2010 roku kobiety będą posiadać ponad połowę majątku Stanów Zjednoczonych. Poza tym jest coraz więcej wykształconych kobiet, pracują na lepszych stanowiskach, za lepsze pieniądze i coraz ważniejsza jest ich rola na scenie politycznej. Zawdzięczają to większemu zaufaniu publicznemu w społeczeństwie. Uzasadniają to statystyki, które stwierdzają, że kobiety rzadziej kradną, popełniają zbrodnie, czy skandale. Kobiety mają "klasę" i są mistrzami w dyplomacji, być może za sprawą kobiecej intuicji.

Przykładem jest choćby kanclerz Niemiec Angela Merkel, czy Hillary Clinton - była pierwsza dama, senator, dla niektórych czarny koń amerykańskich demokratów.

Najbardziej spektakularny sukces w polityce kobiety osiągnęły w jednym z najbogatszych krajów na świecie - Szwajcarii, gdzie trójząb władzy niepodzielnie dzierżą kobiety; prezydentem federalnym jest Doris Leuthard, przewodnicząca Rady Narodowej zaledwie 32-letnia Pascale Bruderer, a przewodniczącą Rady Kantonów Erica Forster-Vannini.

Dużo do powiedzenia mają również Skandynawki i Anglosaski, które z powodzeniem radzą sobie na stanowiskach kierowniczych i nawet mogą pełnić funkcję pastora.

Przebijanie szklanego sufitu

Zdarza się jednak, że przebijanie przez kobietę "szklanego sufitu" jest naprawdę ciężkie. Termin "szklany sufit" odnosi się do kobiet, które mimo, że znalazły pracę, borykają się z przykrymi trudnościami z otrzymaniem awansu na wyższe stanowiska, tak jakby istniała niewidzialna granica.

Amerykański kongres w 2003 roku powołał specjalną komisję ds. "szklanego sufitu" w celu eliminowania "niewidzialnych" barier. Podobnie Unia Europejska zarządziła zmiany w ustawodawstwie, by zwalczać dyskryminacje uniemożliwiające karierę ludziom kompetentnym.

Zresztą nawet w dalekiej Azji, wbrew mocnej patriarchalnej tradycji, jest aktywnie prowadzona polityka równouprawnienia. Aktualnie w Indiach funkcjonuje parytetowy system reprezentacji we władzach lokalnych, stanowych oraz ogólnokrajowych.

Wątpliwa siła testosteronu

Nie zmienia to faktu, że dopóki resztki testosteronu nie wyparują, władza będzie chlubą dla mężczyzn na całym świecie, bowiem są gotowi walczyć o jej utrzymanie znacznie brutalniej niż kobiety i o ostatecznym wyniku tej walki często decyduje konfrontacja czysto siłowa.

Ostatecznie nie wiadomo, jak będzie z testosteronem, bo według naukowców chromosom Y przeżywa kryzys i być może kiedyś zwiędną największe bicepsy.

Niektórzy genetycy twierdzą, że gatunek męski powoli ma się ku końcowi. Męskie zarodki są słabsze, a metroseksualni chłopcy są wrażliwsi i żyją krócej. Jennifer Graves, profesor genetyki w Royal College Surgeons w Irlandii wygłosiła wykład pt. "Schyłek i upadek chromosomu Y - przyszłość mężczyzn". Zgodnie z wynikami jej badań 3 miliony lat temu w męskim chromosomie było około 1400 genów, a obecnie jest ich 45. Graves dowodzi, że mężczyznom zostało około 5 milionów lat. Na pocieszenie dodaje, że panowie mogą ocaleć jak japońskie szczury, które, pomimo że nie posiadają chromosomu Y, znalazły sposób na rozmnażanie, bo tajemniczy gen przejął funkcje wyeliminowanego. Nie podaje jednak żadnej recepty na wybawienie dla mężczyzn - ludzi.

Podobnego zdania w pesymistycznym tonie jest profesor Bryan Synes, który potwierdza czarny scenariusz dla gatunku męskiego, tym dobitniej, że według jego obliczeń koniec nastąpi już za kilkaset tysięcy lat.

Wizja świata bez mężczyzn

W związku z wyrokiem dla gatunku męskiego, rozpoczęto badania ratunkowe. Jedni sugerują, że można przeszczepić pozostałe geny z chromosomu Y do innego i stworzyć nowy, męski gatunek, a co najmniej gatunek androgeniczny. Istnieje też teoretyczna możliwość syntezy DNA i odtworzenia całego pakietu genów, ale to jest na razie zbyt skomplikowane technologicznie.

Dla chromosomów kobiet nie ma większego zagrożenia, a utrata mężczyzn z biologicznego punktu widzenia nie stanowi problemu, bo już na poziomie laboratoryjnym udowodniono, że są w stanie produkować plemniki z żeńskich komórek rozrodczych. Wizja genetyków z Uniwersytetu w Yale przewiduje, że kobiety przyszłości będą niskie i puszyste ze względu na optymalne warunki reprodukcyjne.

Dodatkowym elementem, który wzbudza niepokój, jeśli chodzi o ewolucję jest spostrzeżenie, że o ile w poprzednich pokoleniach więcej dzieci rodziły kobiety łagodne, to teraz rodzą najwięcej kobiety agresywne, bo grzeczne dziewczynki rezygnują z macierzyństwa na rzecz edukacji i kariery. Konsekwencje mogą być widoczne dopiero za dziesięć pokoleń, kiedy dojrzeją kobiety z przewagą "złych" genów.

Pan niewolnik

Christopher B. Jones - znany futurolog i politolog stworzył wiele alternatywnych scenariuszy na przyszłość dla mężczyzn i kobiet. Jeden z nich przewiduje zagorzałą walkę ze społeczeństwem "babek - matek - sióstr - ciotek - córek". Jeśli mężczyzna przegra, to niestety, ale będzie musiał pogodzić się z rolą niewolnika i powoli, na nowo zdobywać swoje prawa przez partyzancką dywersję w imię równości płci.

Przypomina to film Juliusza Machulskiego "Seksmisja". Ale jeśli naprawdę dojdzie do wojny między światem mężczyzn i kobiet, które zwyciężą i stwierdzą, jak w filmie, że "Obecnie wszystkie stoimy twardo i pewnie na gruncie umożliwiającym nam niedopuszczenie do zarazy, której na imię mężczyzna, i na którą jesteśmy wszystkie uodpornione", to wcale nie będzie śmieszne.

Świat bez mężczyzn nie wydaje się zbyt interesujący. "Płeć piękna" powinna pozostać piękną, żyć długo i szczęśliwie? W towarzystwie adorujących je "chromosomów Y", bo choć wybrakowane oraz często konfliktowe w życiowym flircie, przecież nie są aż tak złe.

Michał Mądracki

Private Banking
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »