Jak kłamiemy w CV?

Większość z nas kłamie w swoim CV – aż 81 proc. przedsiębiorców przyznaje, że podczas procesu rekrutacyjnego spotkało się z próbą oszustwa. Kandydaci najczęściej, bo aż w 85 proc. przypadków naciągają informacje na temat posiadanych umiejętności dodatkowych.

Najmniej prawdomówną grupą według ankietowanych są handlowcy - tak stwierdziło ponad 60 proc. pracodawców. Czy można więc wierzyć w to, co piszą w swoich dokumentach aplikacyjnych osoby poszukujące zatrudnienia, co najczęściej próbują ukryć i jak nie dać się nabrać?

Kłam jak z... CV

Bardzo dobra znajomość języków obcych, świetna obsługa programów komputerowych, prawo jazdy, przebyte dodatkowe kursy - to kwestie, o których kłamiemy w CV najczęściej - zgodnie z raportem "Kłamstwa w CV na polskim rynku pracy" (IBBC Group, 2015 r.) robi to aż 85 proc. z nas. Wynika z niego również, że ponad 58 proc. osób poszukujących pracy zmyśla też w związku z czasookresem zatrudnienia w poprzednich firmach, prawie 54 proc. podkolorowuje dane dotyczące zakresu pełnionych tam obowiązków, a niemal jedna trzecia z nas (28,9 proc.) kłamie na temat zajmowanych wcześniej stanowisk. I chociaż kreatywność jest cenioną cechą w wielu branżach, to sami pracodawcy zauważają, że kwestia naciągania prawdy wśród kandydatów poszukujących zatrudnienia to dziś plaga.

Reklama

- Tylko 19 proc. przedsiębiorców deklaruje, że nigdy nie spotkało się z jakąś próbą oszukania ich podczas procesu rekrutacyjnego. Sami potencjalni pracownicy nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że informacje, które umieszczają w dokumentach, można bardzo łatwo sprawdzić - mówi specjalistka HR, Agnieszka Szczypińska z Agencji Pracy GP People.- Kłamstwo w CV w większości przypadków da się wyłapać już podczas rozmowy kwalifikacyjnej, bo jeśli selekcję kandydatów przeprowadza profesjonalny HR-owiec, to wystarczy mu kilka sprytnie zadanych pytań, aby przekonać się, czy dana osoba napisała prawdę - dodaje.  

Handlowcy z fantazją

Z badań wynika, że najłatwiej fantazjowanie na temat swoich osiągnięć i dotychczasowego przebiegu kariery przychodzi handlowcom - twierdzi tak aż 66,3 proc. ankietowanych. Kolejne niechlubne miejsca w tym rankingu zajmują osoby aplikujące do działów produkcyjnych (31,4 proc.), administracyjnych (29,7 proc.) i finansowych (18,1 proc.). Pierwszą piątkę zamyka kadra menadżerska (14,5 proc.). Stosunkowo często kłamią też chętni na wakat w działach personalnych oraz marketingu (w obu przypadkach to około 11,5 proc. z nich).
Rodzajów i sposobów "naginania" rzeczywistości jest wiele. Niektórzy kandydaci jedynie koloryzują i upiększają fragmenty oraz drobne szczegóły, inni praktycznie tworzą całe fikcyjne życiorysy. Wiele osób w swoich dokumentach nie kłamie wprost, a jedynie ukrywa lub pomija pewne fakty uważając to za mniejsze zło. - Stosują oni wtedy pewne triki i zabiegi, którymi może i jednoznacznie nie oszukują, ale też nie do końca prezentują prawdziwy obraz sytuacji. Najczęściej na przykład nie wpisują konkretnych dat zatrudnienia w danej firmie i podają w tej kwestii jedynie ogólnikowe czy nawet roczne czasookresy.

Na pierwszy rzut oka wydłuża to czas pracy kandydata u poprzedniego pracodawcy, jednak wprawnemu rekruterowi daje sygnał, że warto dopytać i doprecyzować ten fakt - mówi Agnieszka Szczypińska z Agencji Pracy GP People. - Inny popularny chwyt to wpisywanie w rubryce dotyczącej edukacji wszystkich rozpoczętych uczelni, szkoleń i kursów, bez określania tego, czy zostały one zrealizowane i zakończone pozytywną oceną, uzyskaniem oficjalnego tytułu czy certyfikatu. Często też kandydaci przypisują sobie różnego rodzaju zasługi czy projekty z poprzedniej pracy, w realizacji których wcale nie uczestniczyli - dodaje.

Rzeczywistość kontra aplikacja

Nawet drobne kłamstewko w życiorysie pracownika może oznaczać dla firmy poważne konsekwencje, w tym także te finansowe. Ankietowanym przedsiębiorcom trudno było jednak określić, na jakie konkretnie straty może narazić firmę osoba, która wprowadziła ich w błąd swoim CV. Prawie 60 proc. z nich nie umiało wycenić poniesionej w ten sposób szkody, ponad 25 proc. z nich oszacowało ją na mniej niż 50 tys. zł w skali roku, straty rzędu 50-100 tys. zł wskazało 10,7 proc. pytanych, a kwotę powyżej 100 tys. zł - jedynie 4,1 proc. z nich. - Niestety nadal większość przedsiębiorców samodzielnie przeprowadza wiele rozmów kwalifikacyjnych, często robiąc to bardzo powierzchownie i wierząc we wszystkie informacje przedstawione przez kandydata. Nie jest to dobre podejście, ponieważ chcąc zatrudnić profesjonalistę i być pewnym jego umiejętności, kwalifikacji oraz doświadczenia, podczas rekrutacji powinniśmy zawsze kierować się zasadą ograniczonego zaufania i przynajmniej wybiórczo sprawdzać, czy dane przedstawiane przez potencjalnego pracownika są zgodne z rzeczywistością - mówi Agnieszka Szczypińska.
Przeprowadzenie całego procesu rekrutacyjnego lub tylko zbadanie zawodowego background kandydata można zlecić firmie zewnętrznej i wyszkolonym rekruterom, którzy sprawnie "prześwietlą" naszego przyszłego pracownika i nierzadko dostarczą takich informacji, których nie zawarł on w dokumentach.

Pracodawca może także, jeśli znajdzie na to czas, sam skonfrontować, czy kandydat nie mija się z prawdą. Najlepiej wtedy kolejno: zadzwonić do byłego pracodawcy, poprosić o referencje, poszukać w internecie informacji na temat danej osoby i przejrzeć jej profile w różnorakich mediach społecznościowych.

Takie przeszpiegi to najlepszy sposób, aby sprawdzić, czy dostarczona do nas aplikacja pokrywa się z rzeczywistością i czy dany kandydat jest na tyle godny zaufania, aby włączyć go do zespołu i powierzyć mu firmowe tajemnice.

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »