Handel ludźmi - brudny biznes XXI wieku

Może się wydawać, że czasy niewolnictwa i handlu ludźmi są już dawno za nami i kwestie te nie dotyczą współczesnej cywilizacji. Może się wydawać, że nie ma już powrotu do transportowania niewolników do przymusowej pracy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna...

Procesy globalizacyjne, otwarcie granic, ale także nasilenie się różnic społecznych w obrębie danego państwa bądź regionu sprawiają, że handel ludźmi w obecnych warunkach rynkowych staje się na nowo zajęciem wyjątkowo lukratywnym. Najczęściej o tego typu sprawach nie mówi się wcale albo poświęca im bardzo niewiele miejsca i uwagi.

Jedną z najważniejszych wątpliwości jest rozmiar tego typu działań, w szczególności zaś ocena, czy handel ludźmi w ostatnich latach przybiera na sile, czy przeciwnie - spada.

- Trudno jednoznacznie powiedzieć - komentuje dla portalu Interia Joanna Garnier z Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu La Strada - na ile proceder handlu ludźmi z roku na rok rzeczywiście się zwiększa. Problemem może być ogromna trudność z identyfikacją nadużyć czy wręcz działań przestępczych, trudności z określeniem istotności wypaczenia i, co szczególnie ważne, wczesna interwencja bądź prewencja, by do podobnego zjawiska w ogóle nie dochodziło. 

Reklama

- Jest to zjawisko wyjątkowo dynamiczne, podlegające znacznym wahaniom. Ocena problemu jest o wiele bardziej skomplikowana niż mogłoby się na początku wydawać. Wynik za dany okres to wypadkowa kilku składowych, w tym liczby ujawnionych przypadków handlu ludźmi, czyli liczba osób, które zgłosiły się o pomoc, które udało się z piekła niewolniczej pracy wyciągnąć. Corocznie rośnie, jak chociażby w Polsce, liczba chętnych na wyjazdy za granicę w celu zarobkowym. W związku z tym można zaryzykować stwierdzenie, że proporcjonalnie ten problem dotyka coraz większej grupy osób. Wykrywalność, identyfikacja ofiar roku do roku na pewno nie maleje - dodaje Joanna Garnier.

Zjawisko handlu ludźmi w ostatnich latach stało się na tyle poważne, że wyraźnie częściej międzynarodowe instytucje poświęcają tej kwestii swoją uwagę. Podobnie jak działające lokalnie, w obrębie danego państwa, specjalnie fundacje, a także sektory rządowe.

Niewolnictwo XXI wieku

Czym jest handel ludźmi tłumaczy Piotr Mierecki, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Migracyjnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: - Można oczywiście medialnie nazywać proces handlu ludźmi "współczesnym niewolnictwem", chociaż należy mieć na uwadze, że jest to stwierdzenie bardzo nieprecyzyjne. Dzisiejszy handel ludźmi ma niewiele wspólnego z tym zjawiskiem w starożytności czy w wiekach XVII i XVIII. To nie to samo, co transport niewolników z Afryki - komentuje Mierecki.

Oznacza to mniej więcej tyle, że ludzie nie są łapani na ulicach, ale najczęściej sami decydują się na wyjazd za granicę do pracy, w poszukiwaniu lepszego życia, czy niekiedy na wypoczynek. Dopiero na miejscu okazuje się, że oferta pracy ma niewiele wspólnego z opisem. Wykorzystywanie, przemoc, zmuszanie do pracy niewolniczej, zamienia życie osób poszukujących lepszych warunków zatrudnienia w prawdziwe piekło. Kobiety często trafiają do przemysłu pornograficznego, do domów publicznych, na ulicę. Coraz częściej handel ludźmi dotyka także dzieci i młodzież.

Małe ryzyko, duże profity

Handel ludźmi to przestępstwo, które przynosi spore profity, ale jest mało ryzykowne - można zakładać, że właśnie z tego powodu ta gałąź nielegalnej działalności będzie się ciągle rozwijać. Najczęściej osoby jadące do pracy za granicę nie zdają sobie sprawy co je czeka. Jeśli w samochodzie siedzą cztery dziewczyny - zadowolone, gdyż jadą do pracy, mają wszelkie dokumenty nie wyglądają na przestraszone, to - kontrola graniczna nie ma podstaw, by zająć się tego typu grupą podróżujących. Sam werbownik jest spokojny. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy wiezie się broń albo narkotyki

Nawet jeśli miejscowe organy uczą się coraz lepiej rozpoznawać przypadki wykorzystywania ludzi do pracy przymusowej bądź pracy na pograniczu prawa, to ciągle jest to jedynie kropla w morzu potrzeb.

W obecnych warunkach rynkowych handel ludźmi to zdecydowanie problem globalny. Problem, który nabiera na sile zarówno w skali światowej, jak i w perspektywie regionów. Może się wydawać, że to nie zdarza się w Unii Europejskiej czy np. w Polsce. Jest to jednak przekonanie mocno nieaktualne. Takie kraje jak Rumunia, Łotwa czy Holandia są w czołówce krajów, w których odsetek ofiar handlu ludźmi jest najwyższy.

Tym samym, błędnym i mocno życzeniowym myśleniem jest przekonanie, że kwestia handlu ludźmi dotyczy wyłącznie krajów najbiedniejszych. - Jest to problem całego współczesnego świata, a nie wyłącznie wybranych państw. Benjamin Skinner w swojej książce "Zbrodnia. Twarzą w twarz ze współczesnym niewolnictwem" stwierdził, że nigdy wcześniej handel ludźmi nie był tak rozprzestrzeniony jak teraz, nigdy wcześniej nie handlowano niewolnikami na taką skalę, jak na przełomie XX i XXI wieku - dodaje Joanna Garnier.

Potwierdzeniem jest raport wydany przez Komisję Europejską, w którym możemy przeczytać, że w latach 2010-2014 w państwach członkowskich UE odnotowano ponad 30 tys. przypadków handlu ludźmi. A ile jest takich przypadków na całym świecie, albo w krajach, które poziom bezpieczeństwa ogólnego mają na znacznie niższym poziomie niż Wspólnota? Co z regionami, w których toczą się działania zbrojne, trwa regularna wojna? Dane, gdyby były dostępne, mógłby wywołać u nas szok.

Już nie tylko niewolnice

- To zupełnie odmienna sytuacja - obraz jest bardzo dynamiczny, podlega wyraźnym wahaniom w czasie i ma bardzo silny związek z migracją zarobkową. Co istotne, jest to proces, który w ostatnich latach podlega znaczącym zmianom. Wcześniej dotyczył głownie kobiet i wiązany był ze zmuszaniem ich do prostytucji. Ostatnich 15-20 lat, w wyniku nasilenia się procesów globalizacyjnych, to w istocie powstanie wielokierunkowego zjawiska handlu ludźmi, w którym znaczącą grupą stają się mężczyźni. Zmienia się sposób eksploatacji takiego pracownika. Praca przymusowa to nowe zjawisko, które nabiera dynamiki także w Polsce - dodaje Piotr Mierecki.

Przeciwdziałanie tej przestępczej działalności jest w większość krajów europejskich na wysokim poziomie. Nie zmienia to jednak faktu, że "niewolniczy" biznes wciąż się rozwija. Co ważne zmienia się także cel handlu ludźmi.

Działania nakierowane na wyzysk pracowników zmieniają się, przybierają wcześniej niespotykany charakter i specyfikę. - Identyfikujemy w statystykach, że ok. 50 proc. przypadków dalej stanowi prostytucja, ale już prawie 25 proc. to praca przymusowa mężczyzn - komentuje Mierecki.

Komisja Europejska podaje natomiast, że dotychczas 80 proc. zarejestrowanych ofiar stanowiły kobiety , a 16 proc. - dzieci. Niepokojące, że ciągle 69 proc. zarejestrowanych ofiar było wykorzystywanych w celach seksualnych. 71 proc. ofiar pracy przymusowej stanowili mężczyźni. Aż 65 proc. zarejestrowanych ofiar to obywatele krajów UE.

Dane te wskazują jednoznacznie, że problem handlu ludźmi jest zjawiskiem obecnym w Europie, ale co szczególnie ważne - zwiększają się kolejne pola eksploatacji. - Zjawisko handlu ludźmi często jest dzisiaj źle rozumiane. Nie mówimy o celowym porwaniu w środku nocy i wywiezienie ofiary w ogóle na inny kontynent albo i jeszcze dalej. Jeśli ktoś decyduje się na wyjazd z kraju, na emigrację w celach zarobkowych, to z reguły robi to świadomie.

Raczej ludzi nie porywa się w sposób, jaki możemy zobaczyć w kinach. Oni sami podejmują decyzje o wyjeździe. Dopiero na miejscu okazuje się, że są wyzyskiwani, zmuszani do niewolniczej pracy. Problem dotyczy wielu sektorów gospodarki.

Przyjęło się, że kobiety trafiają najczęściej do seksbiznesu. Równie dobrze może to być służba domowa, hotelarstwo itp. Mężczyźni natomiast do sektora budowlanego, prac rolniczych. Nie mniej poważnym problemem staje się zmuszanie tychże osób do działań przestępczych, albo będących na pograniczu prawa. Mam na myśli przede wszystkim: zmuszanie do żebrania, do przestępstw, do kradzieży, do przemytu narkotyków. Mowa zatem o różnorodnym, często wielopłaszczyznowym wyzysku - konstatuje Joanna Garnier.

Jak się ustrzec przed sprzedażą

W Polsce, chociaż skala jest znacznie mniejsza, problem także wydaje się być poważny. W latach 2011-2014 policja odnotowała w Polsce 750 przypadków handlu ludźmi. 

- W Polsce nie można jeszcze mówić o dużej skali zjawiska - jest ona jeszcze niewielka i mocno ograniczona. Wyzysk i maksymalna eksploatacja pracownika jest zjawiskiem charakterystycznym dla docelowych krajów migracji - Niemcy, Wielka Brytania, Francja, ostatnio także Skandynawia. Polska jest na szczęście na razie na końcu statystyki. Powoli się to zaczyna zmieniać, coraz więcej ludzi z bliskiego sąsiedztwa przybywa do nas celem podjęcia pracy, legalnie bądź nielegalnie. Część, np. z krajów azjatyckich, staje się ofiarami niewolniczej pracy - komentuje Mierecki.

Jak można się ustrzec i zabezpieczyć przed wyjazdem, by nie paść ofiarą handlu ludźmi? - Edukacja jest bardzo ważna. Należy ludziom uświadomić i nakreślić kwestie związane z pracą poza granicami naszego kraju. Czym więcej o prawie wiemy, w tym np. o warunkach, zasadach pracy w UE, tym jesteśmy bezpieczniejsi - mówi Joanna Garnier. - Często wyjeżdżamy bez świadomości, że powinniśmy sami szukać informacji o pracy za granicą, sprawdzić pracodawcę czy w przeszłości postępował on uczciwie z pracownikami - ostrzega Joanna Garnier.

W podobnej stylistyce MSW opracowało poradnik "Nie daj się sprzedać! Pracuj bezpiecznie za granicą", w którym radzi, co zrobić przed wyjazdem do pracy za granicę. Po pierwsze należy sprawdzić pracodawcę, m. in. na portalach EURES lub KRAZ, a także co robić, gdy nieszczęśliwie wpadniemy w kłopoty.

Bartosz Bednarz

-----

Cytaty osób poszkodowanych pochodzą z raportu badań jakościowych "Charakterystyka społeczna ofiar handlu ludźmi" Michała Wenzela z września 2005 r., Zakład Badań Naukowych Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »