Hałas działa podstępnie

Hałas ma mnóstwo bardzo niebezpiecznych skutków zdrowotnych, o których mówi się rzadko - przekonuje twórca wibroakustyki, prof. zw. dr hab. inż. Zbigniew Engel w rozmowie z Bartoszem Reszczykiem. W świadomości społecznej rzeczywiście funkcjonuje wyłącznie jako przyczyna uszkodzeń słuchu. Nie wszyscy wiedzą, że hałas działa podstępnie, jest bardzo silnym stresorem, może powodować nawet zawał serca, szkody w układzie krwionośnym.

Panie Profesorze, czy człowiek jest głupi?

Skądże! Człowiek z natury jest mądry!

Jak wobec tego wyjaśni Pan Profesor sytuację, którą zaobserwowałem, udając się na nasze spotkanie - oto grupa pracowników pracowała przy remoncie drogi, używając młotów pneumatycznych, bez jakiejkolwiek ochrony słuchu?

Tu ważne są dwa czynniki. Po pierwsze, człowiek zwykle nie zdaje sobie sprawy, pracując młotem pneumatycznym, że styka się z dwoma najgroźniejszymi zagrożeniami występującymi w środowisku pracy - z hałasem oraz wibracjami. O ile skutki hałasu możemy odczuwać po długim, często bardzo długim czasie, o tyle skutki wibracji - choroba wibracyjna - daje o sobie znać stosunkowo szybko. Nie odważyłbym się jednak nazwać człowieka głupim, to raczej tak charakterystyczna dla nas wszystkich niedbałość. Człowiek zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, rzadko jednak odnosi je do siebie. Zwykle myśli, że jego nie spotka nic złego. Proszę jednak wyobrazić sobie sytuację, gdy kiedyś, lata temu, prządki w zakładach włókienniczych używały zabezpieczeń słuchu wyłącznie wtedy, gdy wizytowała je kontrola, by natychmiast po jej wyjściu, pozbyć się ochron. I tu już sytuacja jest zgoła odmienna. Trzeba bowiem pamiętać, że sygnał akustyczny, przed którym były zabezpieczone, jest zarazem najlepszym nośnikiem informacji, także tej ostrzegającej przed zagrożeniem. Dlatego wyjmowały z uszu ochrony. Natomiast już w przypadku pracy z młotem pneumatycznym mamy do czynienia z niedbałością. To tak, jak z kierowcami, zazwyczaj myślimy: mnie wypadek nie dotyczy, to wszyscy inni są zagrożeni, nie ja. To nawyki, przyzwyczajenia i przede wszystkim mentalność. A walka z mentalnością jest zdecydowanie najtrudniejsza.

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w naszym serwisie

A czy w ogóle mamy szansę ją wygrać? W jaki sposób?

Tak, jestem o tym przekonany. Pamiętajmy jednak, że to proces, nie zdarzy się z dnia na dzień. Konieczne są działania propagujące bezpieczeństwo pracy. Na człowieka doskonale wpływa wizualizacja zagrożeń, dlatego ogromną rolę uświadamiającą przypisuję tak często marginalizowanemu znaczeniu plakatów informacyjnych i ostrzegających. Proszę zwrócić uwagę, że organizowany od osiemnastu lat przez Centralny Instytut Ochrony Pracy - Państwowy Instytut Badawczy konkurs na plakat cieszy się wśród plastyków ogromną popularnością i - co najważniejsze - plakaty te trafiają do zakładów pracy, mają wartość użytkową. Jeżeli pracownik będzie bombardowany tego typu informacjami, w którymś momencie nauczy się, przyzwyczai do przekazu, będzie umiał odnieść go do siebie. Będzie wiedział, że musi np. założyć hełm ochronny z nausznikami. Podzielę się z czytelnikami własnym doświadczeniem. Przed laty byłem konsultantem w przemyśle hutniczym. Zawsze zmuszano mnie do noszenia kasku ochronnego. Jako młody człowiek buntowałem się, przekonany o tym, że akurat mnie nic złego nie spotka, niemniej zakładałem kask, ponieważ nie wypadało mi - jako człowiekowi nauki - nie stosować się do zaleceń. I tak przez dwadzieścia lat przywdziewałem kask ochronny właściwie bez potrzeby. Ale któregoś dnia, przy wizytacji remontowanego pieca hutniczego, na moją głowę spadł duży element konstrukcji, przecinając kask i zrzucając go z głowy. Gdyby moja głowa nie była wtedy chroniona, nie rozmawialibyśmy dzisiaj. Niestety, do pewnych rzeczy musimy dojrzeć, wyzbyć się niedbałości, o której wspomniałem.

Rozmawialiśmy o młotach pneumatycznych, ale wystarczy, że poszedłby pan kilka kroków dalej, a zobaczyłby nieosłonięte sprężarki, a takich przykładów można wskazać bardzo wiele. Tu właśnie niezbędna jest walka z mentalnością.

Będę się upierał, że niełatwa?

Z całą pewnością. Posłużę się przykładem ekstremalnym - kilka lat temu w Osace doszło do groźnego w skutkach trzęsienia ziemi. Media poinformowały o drganiach tak silnych, że nie zadziałały techniczne środki ochrony. Dotknęło mnie to bardzo osobiście, ponieważ bardzo wierzyłem w zastosowane technologie ochronne, a nawet je propagowałem. Kilka tygodni później poinformowano jednak, że te zawiodły nie dlatego, że były niewystarczająco dobre, ale dlatego, że po prostu ich nie zastosowano. Z powodów ekonomicznych. To wciąż największy problem. Aby uczynić miejsce pracy bezpiecznym, potrzebne są nakłady.

Panie Profesorze, czy polski pracownik jest dobrze zabezpieczony przed hałasem? Jak wypada na tle ogółu Europy?

Tu niezbędne jest poruszenie dwóch kwestii. Sam pracownik zabezpieczony jest dobrze. Jego wyposażenie w nauszniki, wkładki douszne itd. jest wystarczające. Zagadnienie jednak warto rozszerzyć - najskuteczniejszą ochroną przed hałasem jest zlikwidowanie jego źródeł. Usuwajmy więc źródła, a potem mówmy o przyczynach i dalszej prewencji. W ostatnich latach bardzo wiele się zmieniło - proszę zwrócić uwagę, że np. informacje o sprężarkach nie wskazują dziś parametrów wydajności, ale wartości emitowanego hałasu. Producent już wie, że obniżenie hałasu należy do niego, bo konkurencyjność w tej dziedzinie jest ogromna.

Jak bardzo dziś w Polsce jesteśmy zagrożeni hałasem? Pytam o źródła właśnie. Dane z 2005 r. wskazują, że na hałas narażonych jest 13 milionów osób.

Między innymi tego zagadnienia dotyczyć będzie XV edycja Międzynarodowej Konferencji Zwalczania Hałasu noise control. Do 1990 r. ubiegłego wieku największym i najsilniejszym źródłem hałasu był przemysł, emitujący hałas na zewnątrz zakładów. Przemiany gospodarcze, ekonomiczne i polityczne zmieniły bardzo wiele, ciężar zagrożenia przesunął się przede wszystkim na hałas komunikacyjny. Dziś na tysiąc mieszkańców przypada 300-400 samochodów. Rozwinęło się także wydatnie lotnictwo cywilne.

Zjawisko hałasu należy rozpatrywać w trzech kategoriach: hałasu uciążliwego, dokuczliwego i szkodliwego. Wyniki badań, które pan przytacza, obejmują wszystkie trzy kategorie, nie uwzględniając tego rozróżnienia. Trzeba tu wziąć pod uwagę, że powierzchnie kraju narażone na hałas istotnie są rozległe, ale warto zaznaczyć, że obejmują także np. okolice lotnisk, linii kolejowych i tras komunikacyjnych. By posłużyć się kolejnym przykładem, budowa autostrad minimalizuje - poprzez koncentrację komunikacji - hałas i jego uciążliwość. Minimalizacji skutków hałasu służą także m.in. ekrany akustyczne. Aby nie być gołosłownym - przed pierwszym listopada tego roku otwarto fragment autostrady z Krakowa do Szarowa, co spowodowało, że ruch ciężarowy na obwodnicy Wieliczki spadł o 50 proc.!

A co z hałasem przemysłowym, o którym wspomniał Pan Profesor?

I tu nastąpiły zmiany, tyle że na lepsze. Wiele zakładów pracy zostało zlikwidowanych, w innych ograniczono produkcję. O skutkach hałasu w miejscu pracy mówimy od przeszło pięćdziesięciu lat, dziś zbieramy plony tej pracy - do producentów dotarło wreszcie, że to również oni muszą stworzyć odpowiednie warunki pracy. Dbają o to Państwowa Inspekcja Pracy, Inspekcja Sanitarna. Nie oznacza to jednak, że całkowicie udało się wyeliminować miejsca pracy w hałasie, nie zawsze pozwala na to technologia. Wtedy stosujemy środki ochrony indywidualnej. Muszę tu podkreślić ogromne osiągnięcia Centralnego Instytutu Ochrony Pracy w tym zakresie. Pytał pan o usytuowanie polskich pracowników na tle Europy, z satysfakcją muszę powiedzieć, że z całą pewnością nie jesteśmy tu gorsi.

Mówi Pan o liczbie źródeł hałasu czy jakości stosowanych ochron?

Uwzględniam oba zagadnienia. Proszę pamiętać, że Polska rozwijała się w latach sprzed przełomu różnie od innych krajów Europy, szacunkowo jednak jesteśmy dziś na podobnym poziomie. Przykład: przed dwudziestoma latami powstawał pierwszy w Polsce ekran akustyczny, podczas gdy w innych krajach europejskich ekrany od dawna funkcjonowały. Dziesięć lat temu moi studenci naliczyli ich w samym Krakowie około stu.

Zbliża się XV edycja Międzynarodowej Konferencji Zwalczania Hałasu*?

Pierwszą konferencję zorganizowano w 1964 roku z inicjatywy profesora Stefana Czarneckiego. Celowo wspominam jego nazwisko, ponieważ chciałbym przypomnieć kilka innych osób, których praca przyczyniła się do zmniejszenia skutków zagrożenia hałasem w Polsce. Profesor Ignacy Malecki, mistrz Czarneckiego, był pierwszym naukowcem, który domagał się obniżenia poziomu hałasu w budynkach mieszkalnych. Profesor Jerzy Sadowski, nestor polskich akustyków, który propagował walkę z hałasem w budownictwie i architekturze, oraz profesor Czesław Puzyna, wieloletni pracownik CIOP-PIB. Podstawowym zadaniem pierwszych edycji konferencji było oswojenie ludzi z tym problemem, wskazanie jego wagi. Przyszłoroczna, jubileuszowa edycja ma już zupełnie inne zadania - przedstawienie stanu zagrożenia, omówienie obowiązujących przepisów oraz nowych metod i obowiązujących w świecie trendów w zakresie ochrony przed hałasem i wibracjami. Chcemy także zaprezentować nowe materiały i przede wszystkim wymienić doświadczenia, co wydaje mi się najważniejsze. Konferencja ma służyć również popularyzacji zagadnienia, to dla nas dużo ważniejsze niż skupianie się na jubileuszu.

Wspomniał Pan Profesor o nowych rozwiązaniach. Czy są takie, których w Polsce jeszcze nie ma, a być powinny?

Wracamy do punktu wyjścia. Ekonomii. Wspomniałem już, że hałas można ograniczyć różnymi sposobami: u źródła, na drodze transmisji, a więc poprzez odpowiednią adaptację lub budowę hal fabrycznych w taki sposób, aby dźwięki nie rozprzestrzeniały się, oraz poprzez stosowanie środków ochrony indywidualnej. Doskonale w ostatnim dwudziestoleciu i obecnie rozwijają się metody aktywne, polegające na dodaniu do źródeł hałasu źródeł wtórnych, których fale wzajemnie się kompensują. Warto tu wspomnieć, że pierwszy patent dotyczący metod aktywnych pochodzi z lat trzydziestych ubiegłego wieku!

Panie Profesorze, proszę, najprościej, jak to możliwe, wytłumaczyć czytelnikom, dlaczego hałas jest tak niebezpieczny, pomijając kwestię oczywistą - uszkodzeń słuchu.

Hałas ma mnóstwo bardzo niebezpiecznych skutków zdrowotnych, o których mówi się rzadko. W świadomości społecznej rzeczywiście funkcjonuje wyłącznie jako przyczyna uszkodzeń słuchu. Nie wszyscy wiedzą, że hałas działa podstępnie, jest bardzo silnym stresorem, może powodować nawet zawał serca, szkody w układzie krwionośnym. To jest najgroźniejsze, natomiast najsmutniejsze jest to, że hałas był pierwszym rozpoznanym zagrożeniem środowiska. Wykopaliska sumeryjskie sprzed ponad czterech tysięcy lat zawierają dokumenty zabraniające, by "hałaśliwe" zakłady pracy były lokowane w centrum miasta. Smutny paradoks polega więc na tym, że najwcześniej rozeznane zagrożenie środowiska jest najmniej doceniane, a wszystko to dlatego, że skutki hałasu dostrzegamy po wielu latach przebywania w nim.

Dziękuję za rozmowę

* konferencja odbędzie się 6-9 czerwca 2010 r. w Zamku Książ koło Wałbrzycha

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w naszym serwisie

Czytaj również:

Pracownik nie bałwan...

Zakaz palenia w miejscu pracy, czyli dymek w kodeksie

Jak być szczęśliwym w kiepskiej pracy

Przechodzimy na obciążenie psychiczne

Praca i Zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »