Gdzie są spawacze?

Na polskim rynku brakuje doświadczonych spawaczy. Wielu wyjechało do pracy za granicę, a za nimi wyjeżdżają kolejni. Zastępują ich nowi, często z formalnymi uprawnieniami, ale faktycznie dopiero uczący się fachu.

W ostatnim czasie wzrósł popyt na spawaczy i firmy mają problem ze znalezieniem fachowców.
- Ostatnio pomagaliśmy jednemu z naszych klientów znaleźć spawaczy i byliśmy zszokowani sytuacją - przyznaje Piotr Wierzbicki, dyrektor Szkoły Spawania Air Products.
- Na ogłoszenie, zamieszczone przez dwa tygodnie w lokalnej Gazecie Wyborczej, zgłosiło się dziesięć osób, z czego siedem spełniało nasze niewygórowane wymagania. Szukano bowiem spawaczy do spawania metodą TIG stali kwasoodpornych i nierdzewnych. W końcu udało się wybrać pięć osób. To pokazuje, że coraz trudniej znaleźć fachowców.

Reklama

Coraz częściej do pracy w roli spawaczy zgłaszają się kobiety, szczególnie do spawania lekkich konstrukcji metodą TIG. Jednak nadal przeważają mężczyźni, niewiele kobiet uczestniczy w kursach dla spawaczy.

- Na sześć tysięcy kursantów mieliśmy dotąd tylko jedną kobietę, która pracuje teraz w Bombardierze - zaznacza Piotr Wierzbicki.
- Jednak od początku 2008 roku planujemy rozpocząć kursy dla kobiet. Już się do tego przygotowujemy.

Warto nadmienić, że wraca u nas zapotrzebowanie na spawaczy, którzy spawają elektrodą otuloną. Wydawało się, że spawanie elektrodą zostanie zastąpione drutem proszkowym, jednak, jak widać, spawanie elektrodą otuloną trzyma się mocno. Dlaczego?

- Choćby z tego względu, że spawarki do spawania elektrodą otuloną są tańsze - ocenia Wierzbicki.
- Za dobrą spawarkę trzeba dać ok. dwóch tys. zł, natomiast koszt przyzwoitego półautomatu to już dużo ponad pięć albo sześć tys. zł. Poza tym spawanie elektrodą otuloną zapewnia mobilność.

Szkoła Spawania Air Products szkoli na dwie zmiany w swym starym ośrodku szkoleniowym i na jedną zmianę w nowym ośrodku, który uruchomiono w czerwcu na terenie Wrocławskiego Parku Przemysłowego.

W gronie klientów szkoły są m.in. Volvo, De Laval, Toyota, Alstom itp. O zapotrzebowaniu na spawaczy świadczyć może też fakt, iż Instytut Spawalnictwa w Gliwicach wystawił w 2003 roku 5 tysięcy świadectw z egzaminów spawaczy, w 2004 roku już 10 tysięcy świadectw, w 2005 roku 20 tysięcy, w 2006 roku 28 tysięcy, natomiast w 2007 roku - do września - wydał ich już ok. 35 tysięcy.

Zapotrzebowanie na pracę w charakterze spawacza jest duże, jednak w dalszym ciągu wielu spawaczy z Polski wyjeżdża pracować za granicą. Wyjeżdżają do Danii, Holandii, Finlandii, Norwegii, a nawet na Islandię.

Obecnie w Polsce trudno znaleźć spawacza, który zechciałby pracować za dwa tysiące złotych na rękę. Trudno się dziwić, bo w krajach Unii Europejskiej spawacz zarabia od 12 do 15 euro netto za godzinę.

- Spawacze z Polski są poszukiwani w Europie Zachodniej, bo oferują wysoki poziom umiejętności i dysponują wysoką kulturą techniczną - podkreśla Piotr Wierzbicki.
- Dlatego nie mamy do czynienia z wypychaniem polskich spawaczy z rynku przez ich kolegów po fachu z Rumunii, Ukrainy czy Białorusi. Polacy są po prostu lepsi.

Przykładowo na Ukrainie nadal w wielu miejscach spawa się w CO2, a nie w mieszance gazów, co podnosi jakość spawania. Ponadto polscy spawacze potrafią obsługiwać nowoczesny sprzęt spawalniczy. Poziom zaawansowania technologicznego w branży spawalniczej jest w Polsce dużo wyższy niż na Ukrainie, w Bułgarii czy Rumunii.

W Polsce nadal najbardziej popularna jest metoda MAG/MIG (ok. 80 proc.), metoda TIG (od 10 do 15 proc.), spawanie elektrodą otuloną to ok. 4 proc., a 1 proc. przypada na pozostałe metody (na przykład na spawanie gazowe, które zanika).

- Spawanie gazowe odchodzi do lamusa - przyznaje Piotr Wierzbicki.
- W ciągu ostatniego roku nie przeszkoliliśmy ani jednej osoby w zakresie spawania gazowego.

Piotr Wierzbicki podkreśla, że w Polsce przedsiębiorcy powinni wreszcie dostrzec potrzebę konieczności dopasowania wysokości płacy do umiejętności spawaczy, bo jak wiadomo spawacz spawaczowi nierówny.

Obecnie pracodawcy chcą zatrudniać spawaczy, którzy potrafią spawać przynajmniej dwiema metodami. Ponadto spawacz musi też umieć oceniać spoiny, czytać rysunki techniczne. Ostatnio powstaje wiele małych ośrodków szkolących spawaczy, które często nie dysponują odpowiednim zapleczem sprzętowo-kadrowym. Niestety, oferowany przez te ośrodki poziom szkolenia nie jest najwyższy. Później często okazuje się, że początkujący spawacze oblewają testy zlecone przez ich przyszłych pracodawców.

- Bywało, że robiliśmy testy na zlecenie firm zachodnich i na dziesięć osób żadna nie zdołała ich zdać, choć miały ukończone kursy w takich ośrodkach - mówi Piotr Wierzbicki.

Jerzy Dudała

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »