Firma bez biura

E-praca. Jeszcze niedawno uważana za kaprys leniwych pracowników, obecnie coraz bardziej popularna forma zatrudnienia. Zdaniem niektórych - najbardziej opłacalna i niezwykle efektywna.

Europa zaczyna dostrzegać zalety zdalnej pracy. Według danych Eurostatu, już więcej niż 20 proc. czynnej zawodowo populacji Unii Europejskiej jest klasyfikowana jako e-pracownicy, czyli ludzie, którzy przynajmniej pewną ilość swoich zadań wykonują zdalnie - z domu lub w podróży. Jest to zresztą model popierany przez Komisję Europejską, jak również część mającej dźwignąć gospodarczo Europę Strategii Lizbońskiej.

Jak mizernie wygląda realizacja jej ambitnych założeń - doskonale wiadomo. Niemniej bardzo szybki rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej i powstawanie nowych, coraz doskonalszych mobilnych urządzeń sprawia, że akurat e-praca, także w Polsce, rzeczywiście rozwija się niezwykle dynamicznie. Po pierwsze, oferta wszelkiego rodzaju urządzeń niezbędnych do jej wykonywania zwiększa się z roku na rok, po wtóre - i to na pewno jest ważniejszy argument - stają się one ciągle tańsze. Chodzi o elementy sieci informatycznych, ale też oprogramowanie, które jest niezbędne do uruchomienia zdalnych stanowisk pracy, koszt dostępu do internetu i po prostu - ceny laptopów.

Reklama

Jak znacznie spadają koszty mobilności, najlepiej widać na przykładzie zyskujących ogromną popularność notebooków. Zaledwie rok temu nowoczesne urządzenia z szybkim dwu- rdzeniowym procesorem Intel Core 2 Duo kosztowały dobre 4 tys. zł, a teraz te najtańsze - z niedużym twardym dyskiem, przeciętną ilością pamięci i standardową kartą graficzną - można kupić już za 2,5 tys. zł (to np. produkty Acera lub Fujitsu-Siemensa). Nieco droższe, ale i hojniej wyposażone notebooki, takich firm jak Toshiba lub Asus, kosztują niewiele ponad 3 tys. złotych. Konkretny przykład: na zakup komputera Asus ze starszej generacji z procesorem Intel Celeron i 100-gigabajtowym dyskiem twardym na początku maja br. trzeba było wyłożyć ponad 3 tys. zł, dziś - niespełna 2,5 tys. złotych. Obniżki cen wymusza konkurencja, jednak ma też na nie wpływ tzw. efekt skali.

Ponieważ na świecie kupuje się coraz więcej urządzeń przenośnych, więc spadają koszty ich produkcji i używanych w niej podzespołów, czyli twardych dysków, pamięci, procesorów.

Za to liczba sprzedawanych tradycyjnych desktopów w ostatnich miesiącach maleje, a ich ceny w dół nie idą już tak szybko. W rezultacie dobrego laptopa można kupić nawet taniej niż zwykły komputer wraz z monitorem. A przecież do pracy w biurze potrzebne są również biurko, krzesło, szafki - co oznacza kolejne, i to niemałe wydatki dla pracodawcy. Jeżeli je wszystkie zsumować, okaże się, że sprzęt dla "wirtualnego" pracownika jest tak naprawdę dużo tańszy od jego stacjonarnego odpowiednika. Oczywiście, sam notebook nie wystarczy.

Na początku potrzebne są spore inwestycje związane ze skutecznym i bezpiecznym "przyłączeniem" zdalnego pracownika do firmy. Niezbędna jest choćby infrastruktura sieciowa, dająca mu dostęp do danych istotnych dla wykonywanej pracy. Jeśli zaś w grę wchodzą informacje o charakterze poufnym, niezmiernie istotne jest, by były one przesyłane bezpiecznymi kanałami, w postaci zaszyfrowanej.

I tu z pomocą przychodzą firmy telekomunikacyjne, z pakietami stworzonymi z myślą o dużym i małym biznesie. Jednym z przykładów takiej oferty jest proponowana przez TP usługa Business Everywhere. Umożliwia ona bezpieczne połączenie się z internetem oraz wewnętrzną siecią przedsiębiorstwa z niemal dowolnego miejsca na ziemi, i to po możliwie najniższych kosztach: korzystając z hot spotów, lokalnych telefonicznych numerów stacjonarnych czy transmisji danych przez sieć komórkową (wg standardów GSM/GPRS/EDGE lub UMTS).

Podobne oferty mają w Polsce inni najwięksi operatorzy: Polkomtel, PTC i Netia. Z pewnością tak uniwersalna, ale siłą rzeczy droga dla małych i średnich firm usługa nie jest niezbędna w większości zajęć realizowanych zdalnie. Wystarczą bardzo tanie stałe łącza do internetu, a to, jeśli chodzi o telefonię komórkową, oznacza koszt najwyżej 100 zł miesięcznie, a dla łączy stacjonarnych - około 50 złotych. Nawet dla małej firmy nie jest to dużo.

Zwłaszcza w porównaniu z kosztami utrzymania miejsca pracy w biurze. Pracodawca musi przecież płacić nie tylko za powierzchnię, ale również m.in. za parking, zużytą wodę i energię elektryczną oraz dozór. Na przykład w centrum Warszawy samo wynajęcie pomieszczeń w biurowcu klasy A to blisko 80 zł za 1 mkw. miesięcznie, a więc (w przeliczeniu na jednego pracownika) prawie 800 zł (po uwzględnieniu powierzchni m.in. ciągów komunikacyjnych i sal konferencyjnych).

Jak wynika z doświadczeń amerykańskich - po podsumowaniu kosztów utrzymanie miejsca e-pracy jest tańsze od tego w biurze nawet o jedną trzecią. Na pewno, decydując się na zdalną pracę, dodatkowe pieniądze należy wyłożyć na zakup oprogramowania do sprawnego zarządzania osobami pracującymi poza biurem. Na początku sporym obciążeniem jest zakup nie tylko systemu operacyjnego (zwykle sprzedawanego razem z komputerem), ale też pakietów biurowych (jak MS Office lub darmowy Open Office - tu dochodzą jednak koszty implementacji), oprogramowania służącego do wymiany danych, aplikacji umożliwiających łatwą komunikację, w tym i korzystanie z telefonii IP. Odpowiednio dobrany software komunikacyjny pozwala już zdalnie wykorzystywać stacjonarne łącza telefoniczne firmy - upraszczając tym samym ewentualne rozliczenia za prowadzone rozmowy służbowe.

Udogodnienia, jakie daje oprogramowanie, są zresztą nieograniczone, a zależą tylko i wyłącznie od potrzeb oraz wyobraźni zamawiającego. Inne bowiem wymagania mają dziennikarze, inne graficy, a jeszcze inne - programiści czy twórcy internetowych witryn. Firmy starają się przy tym znaleźć i wdrożyć metody kontroli nad e-pracownikami. Jej brak to obecnie największa, z punktu widzenia pracodawcy, wada pracy zdalnej. Z drugiej strony, z prowadzonych w USA badań wynika, że pracownicy pozostawieni sami z wyznaczonymi zadaniami są bardziej efektywni. Któż lepiej przypilnuje jakości naszej pracy niż my sami?

Hiroko Nagaki, general manager e-work Promotion Office, koncern Matsushita, Japonia

Program e-pracy wykorzystuje infrastrukturę IT po to, by pozwalała zatrudnionym w firmie na pracę w domu lub w dowolnym innym miejscu, z wykorzystaniem wszystkich narzędzi dostępnych w tradycyjnym biurze. Rozwiązanie to pozwala też osiągnąć lepszą równowagę między pracą a życiem prywatnym. E-praca - według nas - przynosi także konkretne korzyści dla społeczeństwa. Przykładem choćby zmniejszenie liczby osób codziennie dojeżdżających do biur, czy też ograniczenie emisji tlenków węgla - jeśli korzystają oni z własnego auta. Ponadto, gdy nie ma mowy o marnowaniu czasu na dojazdy - zwiększa się produktywność pracowników. Aby prawidłowo realizować program zdalnej pracy, trzeba stworzyć ludziom takie środowisko, w którym będą się oni czuli podobnie jak w biurze.

By to osiągnąć, niezbędne są sprzęt i oprogramowanie, zapewniające stabilną komunikację oraz odpowiednie bezpieczeństwo, w którym nie może być mowy o żadnych kompromisach. Dlatego zapewniamy naszym pracownikom notebooki z czytnikami kart identyfikujących użytkownika i klucze szyfrujące dane przesyłane do centrali lub wychodzące z niej. Z bardziej prozaicznego wyposażenia konieczne są np. internetowe kamery i telefony IP.

Jarosław Horodecki

Manager Magazin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »