Emerytury: kto będzie teraz hamował Kalatę?

W momencie gdy waży się przyszłość systemu emerytalnego, PiS zabiera szefa zespołu nad nim pracującego. Zwyciężyła polityka.

W piątek pierwsze wersje rządowych projektów systemu wypłat emerytur z OFE i emerytur pomostowych trafiły do konsultacji społecznych. Tydzień temu wicepremier Ludwik Dorn, który stał na czele zespołu przygotowującego projekty, zapowiadał, że będzie uważnie wsłuchiwał się w głos partnerów społecznych.

- Konsultacje społeczne traktuję bardzo poważnie - mówił Ludwik Dorn.

Nie będzie miał jednak okazji przekonać do swoich pomysłów kogokolwiek. W piątek został zdymisjonowany ze stanowiska wicepremiera i szefa zespołu, bo PiS potrzebowało kandydata na marszałka Sejmu.

Reklama

- To dowodzi prymatu polityki personalnej nad myśleniem o przyszłości społeczno-gospodarczej kraju - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Zła zmiana

Słychać głosy, że Ludwik Dorn porzucił przyszłych emerytów, a rząd lekceważy jeden z najistotniejszych problemów do rozwiązania.

- Odejście pana Dorna jest bardzo niekorzystne. System emerytalny to bardzo trudny i ważny temat. Prace powinny być prowadzone w spokojnej atmosferze - twierdzi Mieczysław Kasprzak, poseł PSL.

- Przed rządem ważne decyzje. To zły moment na zmiany - mówi Zbigniew Chlebowski, szef klubu parlamentarnego PO.

- Duża liczba zmian w rządzie Kaczyńskiego wpływa negatywnie na jego prace - dodaje Sylwester Pawłowski, poseł SLD.

Mieszane uczucia mają również członkowie rządowego zespołu.

- Z jednej strony każda chwila do czasu podpisania ustawy przez prezydenta jest zła na zmianę. Z drugiej jednak projekty trafiły do konsultacji społecznych, co zamyka pewien etap - mówi nieoficjalnie jeden z członków zespołu.

Problemu nie widzą posłowie PiS.

- Odejście nigdy nie pomaga, ale nie znaczy, że musi przeszkadzać. Ludwik Dorn będzie jeszcze miał okazję przysłużyć się reformie. Marszałek ma przecież istotny wpływ na tempo prac w parlamencie - przekonuje Tadeusz Cymański, poseł PiS.

Następcy brak

Opozycja obawia się skutków odejścia.

- Nie bardzo sobie wyobrażam konsultacje, w których po jednej stronie staną dobrze przygotowani i zdeterminowani partnerzy społeczni, a po drugiej rządowy zespół bez szefa albo z szefem, który jest nim od kilku chwil. Pan Dorn nie był fachowcem, ale miał czas poznać tematykę i wypracować stanowisko - mówi Mieczysław Kasprzak.

Pojawia się też żal, że to nie Dorn będzie odpowiedzialny za projekt, i obawa o kompetencje następcy. Na stanowisku wicepremiera ma go zastąpić Przemysław Gosiewski, ale nie wiadomo, czy również na czele zespołu. Wśród polityków już krąży żart, że jeśli tak się stanie, to ?mieszkańcy Włoszczowy będą mieli najwyższe emerytury w Polsce, a zamiast listonosza będzie je dowoził kolejarz?.

- Minister Gosiewski obejmie stanowisko wicepremiera, ale niekoniecznie musi przejąć te same obowiązki. Premier na szefa zespołu może wyznaczyć np. któregoś z jego członków - zauważa Tadeusz Cymański.

- Koncepcje premiera Dorna były niezłe. Popierał ograniczenie przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Poglądy minister Kalaty już znamy. Są bardzo złe dla gospodarki. Poglądów pana Gosiewskiego nie znam. Pewne jest, że nie ma już czasu na uczenie się, trzeba działać - mówi Jeremi Mordasewicz.

- Miałem dużo uznania dla pana Dorna za skuteczne hamowanie absurdalnych pomysłów minister Kalaty. Obawiam się, że teraz ona zajmie pierwszoplanową rolę w zespole - twierdzi Zbigniew Chlebowski.

Grzegorz Nawacki

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »