E-wizerunek pracownika - jak o niego zadbać?
Internetowe serwisy społecznościowe nie są już rozrywką dla małolatów.
Korzysta z nich coraz więcej osób - również w celach biznesowych i rekrutacyjnych. Czy wiesz, jak zadbać o swój e-wizerunek w społecznościach tak, by nie stracić obecnej pracy i móc zmienić ją na lepszą?
Mikroblogi, Facebook, profesjonalne serwisy społecznościowe - te media mogą pomóc kandydatowi na pracownika lub mu zaszkodzić.
- Internet jest nie tylko miejscem, w którym można dokonać "inwigilacji" kandydata. Jest też miejscem, w którym można go znaleźć - podkreśla Michał Filipkiewicz z serwisu Praca.pl. - Head-hunterzy od kilku lat intensywnie działają w sferze wirtualnej, by odnaleźć jak najlepszych kandydatów dla swoich klientów. Znajdą jednak tylko takie osoby, które są w niej obecne i które na podstawie zebranych danych wydadzą się posiadać odpowiednie kompetencje. Poświęcenie czasu na budowanie reputacji w internecie i dbanie o nią będzie więc coraz bardziej korzystne dla rozwoju kariery - dodaje.
Pobierz: program do rozliczeń PIT
Na co uważać i o czym pamiętać, budując konsekwentnie swój e-wizerunek, radzą eksperci z Praca.pl.
W Polsce funkcjonują dwa mikroblogi (czyli serwisy, na których użytkownik zamieszcza krótkie, do 180 znaków, wiadomości tekstowe) - ogólnoświatowy Twitter oraz polski Blip. Oba działają w podobny sposób - zakładamy konto i po chwili możemy już publikować krótkie wiadomości na dowolny temat. Z reguły użytkownicy publikują na mikroblogach informacje o tym, co robią w danym momencie, umieszczają też linki do innych serwisów, na których znaleźli ważne z ich punktu widzenia materiały.
To, co odróżnia mikroblogi od serwisów społecznościowych typu Facebook, to ograniczone zasady prywatności - oznacza to tyle, że wypowiedzi osoby posiadającej konto na mikroblogu są widoczne dla każdego użytkownika internetu (poza tymi, które są wysyłane do konkretnego użytkownika). Nie trzeba mieć nawet konta w Twitterze czy Blipie, by widzieć, co napisali użytkownicy. Obecność kandydata do pracy na mikroblogu może mu zarówno zaszkodzić, jak i pomóc - wystarczy jedynie, by osoba, która sprawdza aktywność kandydata do pracy w internecie, znała adres jego mikrobloga (a to, wbrew pozorom, wcale nie jest takie trudne do znalezienia).
To, co może zaszkodzić kandydatowi do pracy (i pracownikowi) to przede wszystkim:
- publikowanie dużej ilości wpisów w godzinach pracy - wtedy zarówno obecny, jak i potencjalny pracodawca widzi, że kandydat zamiast pracować marnuje czas w internecie;
- publikowanie negatywnych informacji na temat swojej pracy, szefa, kolegów z pracy czy kontrahentów (ptak, które własne gniazdo kala, nie jest w nim zbyt mile widziany);
- publikowanie komentarzy, które pokazują brak profesjonalizmu (przekleństwa, poglądy budzące kontrowersje i mające związek z pracą - np. rasistowskie komentarze u osoby starającej się o pracę w międzynarodowej korporacji).
Do pozytywnych zachowań w mikroblogach można zaliczyć:
- profesjonalizm wypowiedzi - linki i komentarze świadczące o zainteresowaniu wykonywaną pracą;
- obserwowanie profili firm, w których chciałoby się pracować (czyli posiadanie ich profili w "ulubionych"), co świadczy o zaangażowaniu w daną firmę,
Obecnie na internetowym rynku mamy kilka serwisów społecznościowych nastawionych na rozwój kariery i kontaktów zawodowych. Są to serwisy umożliwiające prezentację swojego dotychczasowego doświadczenia zawodowego, wymianę informacji z osobami z branży, pozyskanie partnerów i kontrahentów i znalezienie nowego pracodawcy. Niezależnie od tego, którą platformę się wybierze, pamiętać trzeba o kilku zasadach:
Profesjonalista w społeczności biznesowej:
- dba o aktualizację danych na swój temat, prezentując swoje osiągnięcia i kompetencje w profilu;
- nawiązuje kontakty z innymi użytkownikami;
- wypowiada się w sposób ekspercki w grupach tematycznych, dzieląc się swoją wiedzą i prezentując w ten sposób swoje kompetencje;
- nie spamuje innych użytkowników;
- nie obraża innych, wypowiada się w sposób kulturalny i merytoryczny.
Aneta Szczygieł z Praca.pl zwraca uwagę na kwestie rujnujące reputację. - Jeśli działamy w społeczności, w której chcemy budować wizerunek profesjonalisty, unikajmy tematów bardzo prywatnych - podkreśla Szczygieł. W wielu serwisach, poza grupami o tematyce biznesowej, mamy też otwarte grupy zainteresowań. Nie ma nic złego w tym, że nasz potencjalny pracodawca dowie się, że mamy psa i lubimy grać w siatkówkę. Jeśli jednak jesteśmy członkami również takich grup jak "Uwodzicielki", "Lubię seks" i "Mój szef to drań", to odbiór naszej osoby będzie zupełnie inny - dodaje. - I choć nie powinno to pracodawcy obchodzić, to i tak będzie miało wpływ na postrzeganie naszej osoby - konkluduje.
Czym nie chwalić się na portalach społecznościach? Dołącz do dyskusji na forum
- E-wizerunek w społecznościach to nie tylko kwestia tego, gdzie się wypowiadamy, ale również tego, co i jak mówimy oraz czy dajemy się ponieść emocjom, robimy błędy ortograficzne, szanujemy naszych rozmówców - dodaje Michał Filipkiewicz. - Wypowiadamy się pod własnym nazwiskiem, trzeba więc brać za to odpowiedzialność - podkreśla.
Ilość użytkowników serwisu Facebook stale rośnie. W Polsce szacuje się ją na 6,5 mln osób (dane za Megapanelem, obejmujące również niezarejestrowanych użytkowników). Coraz częściej pojawiają się w mediach informacje o kolejnych osobach, które straciły pracę w wyniku wpisów dotyczących klientów lub pracodawcy, umieszczonych w serwisie.
W USA 50 proc. pracodawców sprawdza kandydatów do pracy na FB. W Polsce ilość rekruterów, którzy korzystają z Facebooka do "prześwietlania kandydatów" jest jeszcze znikoma, ale można się spodziewać, że popularność tych metod będzie rosła. - W Polsce teoretycznie nie ma zakazu korzystania z upublicznionych danych do sprawdzenia kandydatury potencjalnego pracownika - podkreśla Aneta Szczygieł. - GIODO stoi na stanowisku, że kandydat powinien zostać o tym poinformowany, ale wielu pracodawców nie mówi o tym kandydatom. Zatem zgodnie z zasadą dmuchania na zimne, jeśli zależy nam na budowaniu kariery, lepiej unikać publikacji treści, które mogłyby nam zaszkodzić lub pilnować ustawień prywatności - ostrzega.
Jak zatem szkodzimy sobie naszą aktywnością na Facebooku i Naszej Klasie?
- zdjęcia - umieszczanie zdjęć, na których jesteśmy w stanie wyjątkowej nietrzeźwości lub roznegliżowani może skłonić pracodawcę do myślenia, że nie jesteśmy odpowiednią osobą na oferowane stanowisko;
- statusy szkalujące - pisanie źle o własnej firmie lub jej klientach również nie buduje wizerunku, nowy pracodawca będzie bowiem obawiał się, że jego też możemy przedstawić w niekorzystnym świetle, jeśli tylko coś nam się nie spodoba w naszej pracy;
- statusy obnażające naszą ignorancję - jeśli napiszemy głupotę, to będzie ona świadczyć o nas.
Oblicz swoją płacę netto. Sprawdź, ile trafia do ZUS, NFZ i US
- Przede wszystkim, jeśli chcemy czuć się bezpiecznie w społecznościach internetowych, nie dodawajmy do znajomych szefa, managerów czy kontrahentów. Wtedy każde nasze słowo może być monitorowane - doradza Michał Filipkiewicz. - Warto też uważać, kogo ze współpracowników dodajemy do znajomych - w środowiskach o dużej rywalizacji posiadanie całego zespołu w znajomych na Facebooku może być ryzykowne - wyjaśnia. - Warto też zadbać o ustawienia prywatności. Wprawdzie całkiem nie zapanujemy nad treściami dostępnymi otwarcie, ale możemy je mocno ograniczyć - podkreśla. - Ostatnim krokiem jest stara zasada nie umieszczania w internecie tego, czego wstydzilibyśmy się, gdyby zobaczyła to nasza matka! - reasumuje Filipkiewicz.
Serwisy społecznościowe to nie tylko słowo pisane. Do budowania e-wizerunku można wykorzystać również takie kanały, jak YouTube umożliwiający umieszczenie nagranego przez nas filmiku. W przypadku poszukiwania pracy, serwis ten można wykorzystać dwojako:
- do umieszczenia filmu ogólnie dostępnego, prezentującego naszą osobę i nasze dokonania (film taki będzie wtedy przypominał filmik reklamowy, którego bohaterem będzie kandydat);
- do przygotowania prezentacji dedykowanej konkretnej firmie, w której chcemy znaleźć pracę - wysyłany wraz z hasłem dostępu. Ta metoda jest bardzo czasochłonna, ale pozwala pokazać ogromne zaangażowanie kandydata w proces rekrutacyjny.
- Tak zwane video CV to obecnie jeden z nowszych trendów na rynku rekrutacji. Możliwość jego przygotowania wprowadziło nawet kilka urzędów pracy w Polsce - mówi Aneta Szczygieł, psycholog. - Trzeba jednak pamiętać, że aby taki film był skuteczny, kandydat musi mieć umiejętność pracy z kamerą. Stres, jąkanie się, brak pewności siebie, brak jasności celu przygotowywania filmu, a co za tym idzie scenariusza, da mizerny efekt, który zrazi do kandydata osobę oglądającą film - wyjaśnia.
Nie zawsze też video CV będzie pasować do charakteru wykonywanej pracy. - Filmiki reklamowe dotyczące naszej osoby będą bardziej skuteczne w branżach kreatywnych, nastawionych na nowe media i innowacje. Jest też ciekawym dodatkiem do aplikacji o pracę w sprzedaży. Film nie może jednak zastąpić aplikacji - w niektórych firmach bowiem dostęp do serwisów takich jak YouTube jest zablokowany - dodaje ekspert Praca.pl.
A czy można liczyć na head-hunting przez YouTube? - Jak na razie trudno mi wyobrazić sobie oglądanie dziesiątek filmików, by znaleźć wymarzonego kandydata do pracy - tłumaczy Michał Filipkiewicz. - Choć są osoby, które zrobiły karierę dzięki serwisowi YouTube, to są to przede wszystkim osoby reprezentujące branżę muzyczną i rozrywkową - jak na przykład Esmee Denters, odkryta przez Justina Timberlake. Opcja na to, że świetnego analityka kredytowego odkryje na YouTube dyrektor banku jest raczej mało prawdopodobna - dodaje ze śmiechem ekspert.
Internet to medium, którego zasięg i rola w naszym życiu stale rośnie. Budowanie e-wizerunku nie jest jeszcze koniecznością do tego, by mieć szanse na rynku pracy, ale świadome zadbanie o swój wizerunek może pomóc w rozwoju kariery i dać nowe możliwości, które bez obecności w Internecie mogłyby się nie pojawić. Wiedza na temat tego, jak sobie nie szkodzić, a pomóc staje się zatem niezbędna.