Dajemy Brytyjczykom o wiele więcej, niż dostajemy

Przybywający do Wielkiej Brytanii imigranci z krajów UE w ogólnym rozrachunku nie stanowią obciążenia dla państwa, a wskaźnik bezrobocia wśród nich jest niższy niż wśród rdzennych Brytyjczyków - pisze "Financial Times".

Imigranci z krajów UE zapłacili w podatkach o 20 mld funtów (ok. 108 mld zł) więcej, niż otrzymali w świadczeniach od Wielkiej Brytanii w latach 2001-2011 - wynika z badania przeprowadzonego na University College London (UCL). 

15 mld funtów z tej sumy przypadło na przybyszów z 15 krajów "starej UE", a 5 mld funtów - na przybyszów z 10 państw, które przystąpiły do UE w 2004 r., w tym Polski. Mieszkańcy "piętnastki" wpłacili do państwowej kasy 64 proc. więcej niż uzyskali z niej w formie świadczeń, a mieszkańcy nowej "dziesiątki" - 12 proc. więcej. 

Reklama

"Jeśli spojrzeć na całkowitą liczbę imigrantów z krajów Europy Środkowej i Wschodniej, widać, że mamy do czynienia z fiskalnym zyskiem netto. Ci ludzie wpłacają do kasy więcej niż z niej wyjmują" - podkreślił jeden z autorów badania Christian Dustmann. 

Dustmann podkreślił, że Wielka Brytania jest "wyjątkowym przypadkiem", ponieważ przyciąga imigrantów z wyższymi kwalifikacjami  niż pozostałe kraje UE. W innym badaniu wykazano, że Polacy w Wielkiej Brytanii są wykształceni znacznie lepiej niż ich rodacy w Niemczech. 

Badacze wskazują, że dzięki imigracji dobrze wykształconych mieszkańców z krajów Europy Wielka Brytania dysponuje "produktywnym kapitałem ludzkim"; na edukacji tej rzeszy ludzi rząd brytyjski oszczędził blisko 7 mld euro w latach 2001-2011. 


Mniej optymistyczny dla Londynu obraz rysuje się przy analizie danych o imigracji mieszkańców krajów spoza UE. W latach 1995-2011 uzyskali oni na Wyspach w świadczeniach o 118 mld funtów więcej niż zapłacili w podatkach, częściowo ze względu na statystycznie większą liczbę dzieci i niższą liczbę osób zatrudnionych. 

Ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2011 r. wynika dodatkowo, że bezrobocie wśród imigrantów z UE jest niższe niż wśród rdzennych mieszkańców Wielkiej Brytanii; takie dane opublikował we wtorek Narodowy Urząd Statystyczny (ONS). W grupie przybyszów z 10 "nowych krajów Unii" najwięcej osób zatrudnionych jest wśród Polaków - wskaźnik ten wyniósł 81 proc. wobec 69 proc. zatrudnionych Brytyjczyków. 

Analiza danych wykazała również, że w porównaniu z wcześniejszymi falami imigracji nowi przybysze są wysoko wykwalifikowani, ale rzadziej są aktywni gospodarczo lub zatrudnieni w wymagających wysokich kompetencji zawodach. 

Ok. 9 na 10 mieszkańców Wielkiej Brytanii urodzonych poza krajem oceniło swą znajomość języka angielskiego jako dobrą lub bardzo dobrą. Zdecydowana większość tych, którzy w kraju mieszkają dłużej niż 10 lat, ma brytyjski paszport i utożsamia się z jedną z części składowych Zjednoczonego Królestwa. 

W odpowiedzi na obawy przed skutkami masowej imigracji konserwatywny premier David Cameron zapowiedział, że doprowadzi do renegocjacji zasad swobody przemieszczania się ludzi w ramach UE. 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »