Co Polacy robią w pracy?

Na pozór pracujemy pilnie, ale czy aby internet, który miał nam pomagać w pracy, nie przeszkadza? Nie możemy oczywiście generalizować, ale warto zastanowić się, jaki odsetek społeczeństwa wyspecjalizował się w kreatywnym bumelowaniu.

Internet stał się jednym z najważniejszych narzędzi pracy. Jednak nieodłącznym elementem dnia pracy stała się też pewna dawka rozrywki. Jak wynika z badania przeprowadzonego w 2013 r. przez firmę Sedlak&Sedlak przy współpracy z portalem INTERIA.PL, aż 69 proc. respondentów korzysta z internetu w celach prywatnych.

W takim wypadku korzystanie przez pracowników z sieci w celach prywatnych staje się dla wielu firm coraz ważniejsze. Niemniej jednak trudno jednoznacznie ocenić, czy korzystanie z sieci w celach nie związanych z wykonywaną pracą jest zjawiskiem negatywnym, czy też nie.

Reklama

Złapani w sieć

Psychologowie podkreślają też pozytywne konsekwencje takiego korzystania z sieci i wskazują na potrzebę tzw. konstruktywnej rekreacji. Czy warto tak od razu ganić pracownika? Odpowiedź na to pytanie powinien zadać sobie każdy pracodawca z osobna. W uzyskaniu odpowiedzi może pomóc poznanie i przeanalizowanie czynności, na których tak naprawdę pracownikom upływa czas w pracy.

- Polacy w godzinach pracy chętnie korzystają z prywatnych skrzynek pocztowych, portali społecznościowych, komunikatorów internetowych, przeglądają strony www oraz fora, robią zakupy online, grają w gry online czy oglądają filmy video. To oczywiste, że każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia, ważne jednak, by zachować w tym umiar - tłumaczy Beata Kwiatkowska, dyrektor zarządzająca w firmie Axence, oferującej oprogramowanie nVision do monitorowania aktywności użytkowników pracujących na komputerach.

Prawdopodobnie do tej pory nie przeprowadzono w Polsce oficjalnych badań pokazujących przyczyny marnowania czasu, za który płaci pracodawca. Przeprowadzili je Amerykanie, którzy odkryli, że 33 proc. pracowników marnuje czas, ponieważ ma zbyt mało pracy. 23,4 proc. uważa, że ich pensja nie jest adekwatna, a niespełna 15 proc. jest po prostu rozpraszana przez kolegów.

Raz, dwa, trzy - szef patrzy

Metod ograniczania swobody poruszania się w sieci jest coraz więcej, począwszy od programów antywirusowych blokujących konkretne frazy, przez filtry, działające prawie jak kontrola rodzicielska, przez blokowanie określonych stron w wewnętrznej sieci, kończąc na oprogramowaniu do monitorowania ruchu na komputerach.

Jak podaje American Management Association, już w roku 2001 ponad 78 proc. przedsiębiorstw podjęło kroki mające na celu zmonitorowanie sposobu, w jaki podwładni korzystają z internetu w godzinach pracy. Odnotowano wtedy ponaddwukrotny wzrost zainteresowania monitoringiem w porównaniu do stanu sprzed czterech lat. Na podstawie takiej analizy pracy ponad 1/5 pracodawców zwolniła pracowników za nadużycia.

W Polsce liczba firm, które stosują oprogramowanie do monitorowania, nie jest dokładnie znana. Można oceniać, że spośród 100 topowych firm w naszym kraju tego typu rozwiązania wdrożyło ok. 50 proc., a coraz więcej firm na poważnie rozważa wdrożenie takiego oprogramowania.

- Jednym z aspektów przemawiających za zainstalowaniem tego rozwiązania jest kwestia optymalizacji kosztów pracy. Duże znaczenie ma także bezpieczeństwo, ponieważ programy są w stanie wyłapać wszelkiego rodzaju włamania, próby instalacji nielegalnego oprogramowania, zainfekowanego sprzętu czy też bezprawnego kopiowania poufnych danych - mówi Beata Kwiatkowska.

Szpieg w komputerze

Instalowanie programów monitorujących budzi wiele strachu u pracowników. Obawy dotyczą głównie kwestii całkowitego ograniczenia prywatności i przechwycenia osobistych danych. Zanim jednak pracownik zacznie się niepokoić, powinien poznać "wroga".

Podstawa działania programów monitorujących to tzw. agent, zbierający m.in. dane o aktywności użytkowników pracujących na komputerach. Zainstalowanie agenta umożliwia nie tylko monitorowanie, lecz również uzyskanie zdalnego dostępu, przydatne podczas rozwiązywania problemów. W przypadku uzyskania dostępu do pulpitu użytkownika, administrator może poinformować go o monitorowaniu za pomocą stosownego komunikatu.

Warto wspomnieć, że agent nie zbiera danych wprowadzanych np. w formularzach, zatem pracownicy mogą być spokojni o to, że newralgiczne dane, takie jak np. hasła, nie zostaną przechwycone przez kierownictwo firmy.

Konfiguracja programów umożliwia także tymczasowe wyłączenie monitorowania użytkownika przez administratora bez konieczności odinstalowania agenta, do czasu ponownego uruchomienia komputera.

Za pomocą oprogramowania monitorującego pracodawca może uzyskać dane, takie jak faktyczny czas aktywności (pracy), statystyki użytkowania aplikacji, statystyki odwiedzanych stron, użycie łącza, zrzuty ekranowe, listę wydrukowanych dokumentów, listę odebranych i wysłanych wiadomości e-mail oraz zasoby sprzętu i oprogramowania instalowanego na komputerze.

Warto podkreślić, że głównym celem tego typu oprogramowania jest poprawienie zarządzania wydajnością pracy. Pracownicy nie marnują przecież czasu złośliwie - często nie potrafią rozplanować swoich zadań bądź też nie zostały one jasno określone.

Co na to prawo?

Instalowanie na komputerach pracowników oprogramowania monitorującego wciąż budzi wiele kontrowersji. Czasem ludziom ciężko jest pogodzić się z faktem, że jest się śledzonym w każdej minucie i można być rozliczonym z każdego, nawet najdrobniejszego ruchu. Pracownicy szukają różnych sposobów, by na takie "szpiegowanie" się nie zgodzić, łącznie z poszukiwaniem prawnych zapisów, które mogłyby im umożliwić uchylenie się od woli szefa.

Należy jednak pamiętać, że służbowy komputer jest własnością pracodawcy i powinien być używany tylko w celu wykonywania obowiązków służbowych. Wobec tego pracodawca ma prawo monitorować działania pracownika, ale tylko po uprzednim poinformowaniu go o tym w sposób przyjęty w danym przedsiębiorstwie, np. w postaci regulaminu. Brak powiadomienia pracownika o tym fakcie może naruszać jego dobra osobiste.

- Pomimo że pracodawca, zgodnie z treścią art. 11 (1) Kodeksu pracy, jest zobowiązany szanować godność i inne dobra osobiste pracownika, to jednocześnie zgodnie z treścią art. 94 pkt 2 k.p., jest zobowiązany organizować pracę w taki sposób, aby zapewniała ona pełne wykorzystanie czasu, czemu z całą pewnością nie będzie służyć załatwianie prywatnych spraw na komputerze służbowym w czasie pracy, a monitoring komputera może być jednym z narzędzi kontrolnych pracodawcy - komentuje radca prawny Magdalena Wilczyńska z Lex Planet.

Istotne jest, by zakres oraz metody kontroli były adekwatne do celu, jaki pracodawca chce osiągnąć. Cel ten musi też być racjonalny do wytłumaczenia. Zatem pracodawca może podejmować jedynie takie środki, które mają powodować zwiększenie efektywności swoich podwładnych, a nie ich szykanowanie.

Rozwój nowoczesnych technologii pozwala obecnie na kontrolowanie pracownika w sposób i na skalę dotychczas niemożliwą. Czujne oko szefa może motywować, ale równie dobrze może wypływać na obniżenie kreatywności pracowników i atmosferę w miejscu pracy. Ważne, by dostosować oprogramowanie monitorujące do specyfiki branży i osobowości konkretnych jednostek.

Magdalena Wymazała

Gazeta Finansowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »