Brak wzrostu wynagrodzeń wyhamuje wzrost PKB

Brak wzrostu wynagrodzeń, przekładający się na zahamowanie tempa wzrostu spożycia indywidualnego doprowadzi do wyhamowania tempa wzrostu PKB - uważa Andrzej Kaźmierczak, członek Rady Polityki Pieniężnej. Jego zdaniem, dane o wzroście PKB w II kw. są dobre, ale podstawy wzrostu gospodarczego są nietrwałe.

"Dane za sierpień pokazują spadek tempa wzrostu wynagrodzeń. W ujęciu nominalnym wyniosło ono 2,3 proc., a realnie 0,3 procent. To faktyczny zastój w wynagrodzeniach, który przełoży się na zahamowanie tempa wzrostu spożycia i wyhamowanie wzrostu produktu krajowego brutto" - powiedział Kaźmierczak w rozmowie z "Naszym dziennikiem".

Oblicz swoją płacę netto. Sprawdź, ile trafia do ZUS, NFZ i US

Jego zdaniem, dane o wzroście PKB w II kwartale są "nadspodziewanie dobre", ale podstawy tego wzrostu nie są trwałe.

Reklama

"Przede wszystkim źle rokuje w dłuższym okresie niska dynamika inwestycji. Udało się wprawdzie zahamować spadek, ale ożywienia nie widać. Nie sądzę, aby można było zastój tłumaczyć powodzią. Przeciwnie, kataklizm powinien wpłynąć raczej na przyspieszenie procesów inwestycyjnych - uważa członek RPP.

Ile wydajesz na życie? Dołącz do dyskusji

"Zwiększenie zapasów jako główny czynnik wzrostu PKB ma charakter nietrwały i wkrótce wpływ tego czynnika wygaśnie" - dodaje.

GUS podał w poniedziałek, że PKB wzrósł w II kw. 2010 roku o 3,5 proc., wobec konsensusu wzrostu o 3,2 proc. i wobec 3,0 proc. wzrostu w I kw.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata

- - - - -

Tusk: Wyższy wzrost PKB nie odwiedzie rządu od reformy finansów

- Wyższy wzrost PKB nie będzie miał istotnego znaczenia, jeśli chodzi o decyzje dotyczące większego zdyscyplinowania finansów publicznych - powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Dodał, że tegoroczny wzrost PKB powyżej 3 proc. jest dość prawdopodobny.

Tusk odniósł się do poniedziałkowych danych GUS o wzroście w II kw. o 3,5 proc. polskiego PKB. - Polska stała się państwem, gdzie dane przekraczające prognozy, czy oczekiwania obserwatorów, dotyczące wzrostu PKB, nie robią już na nikim większego wrażenia - powiedział premier.

Zastrzegł, że wysoki wzrost gospodarczy nie będzie miał istotnego wpływu na decyzje dotyczące większego zdyscyplinowania finansów publicznych. - Niezależnie od tego, o ile wzrost PKB (w 2010 r. - PAP) będzie większy od planowanego w 2009 r. (...), chcemy w sposób odpowiedzialny zadbać o to, co jest tak ważne, czyli redukcję długu publicznego i systematyczne zmniejszanie deficytu - powiedział.

Dodał, że będzie to możliwe dzięki temu, że wzrost PKB będzie większy i będziemy oszczędzać. - Zakładamy, że nasze propozycje znajdą akceptację w Sejmie, a ewentualne lepsze wyniki, jeśli przełożą się na pieniądze, pomogą nam zmniejszyć deficyt - dodał.

Tusk przypomniał, pytany o prognozy wzrostu PKB na ten rok, że parametry tegorocznego budżetu są konserwatywne i ostrożne. Powiedział, że jego zdaniem należy raczej studzić nastroje, ale przyznał, że jest "dość prawdopodobne", iż dynamika PKB przekroczy 3 proc.

- Nie powinno być mniej niż 3 proc., a wszystko co będzie na plus, będzie z korzyścią dla ludzi - uważa premier.

- Powinniśmy pamiętać, że wzrost 3,5 proc. w drugim kwartale, to wzrost gospodarki, która także w zeszłym roku była na plusie. Wzrost dla takiej gospodarki jest bez porównania większym osiągnięciem, niż wzrost tych gospodarek, które odbijają się od minusa w zeszłym roku - powiedział Tusk.

Zaznaczył, że to nie zmienia faktu, że dług publiczny i deficyt w Polsce jest zbyt duży, i nie zwalania z obowiązku oszczędzania.

Premier ocenił, że prognoza, zgodnie z którą PKB w tym roku wzrósłby o 3,5 proc., jest jednak zbyt optymistyczna, bo musiałoby się okazać, że drugie półrocze będzie lepsze niż pierwsze. - Nie wiem, czy jakikolwiek kraj europejski zaryzykowałby taką optymistyczną prognozę na temat swojej gospodarki, jeśli chodzi o drugie półrocze - wyjaśnił.

Premier podkreślił ponadto, że "w piątek będzie wiadomo, jak mocno uda mu się zdyscyplinować poszczególne resorty" w sprawie znalezienia oszczędności. Zaznaczył, że poszczególne resorty będą musiały znaleźć rezerwy.

- Ja nie stanę przed ludźmi i nie powiem im w oczy - podwyżka VAT-u nieuchronna - jeśli nie udowodnimy, że to naprawdę jest wezwanie do dyscypliny wszystkich, a nie tylko obywateli. Będę żyłował możliwie mocno te parametry oszczędnościowe, także jeśli chodzi o ministrów - dodał szef rządu.

Premier poinformował wcześniej, że w piątek odbędzie się całodniowe posiedzenie rządu poświęcone budżetowi na 2011 rok. Wyraził nadzieję, że tego dnia rząd przyjmie projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej. (PAP)

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »