Bociany, chomiki, buszujący i łososie

Przed 1 maja 2004 r. na Wyspach przebywało oficjalnie ok. 34 tys. naszych rodaków. Dziś milion, a może nawet dwa miliony. Możemy zatem już mówić o 17-tym województwie, złożonym z Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii.

Socjologowie badający zjawiska wyjazdów naszych rodaków do Zjednoczonego Królestwa, podzielili ich na cztery grupy.

"Bociany" - emigranci sezonowi stanowiący ok. 20-25 proc. ogółu Polaków na Wyspach. Pracują głównie w niskopłatnych sektorach rynku. Mowa tu o rolnikach, znajdujących zatrudnienie na brytyjskich budowach w miesiącach zimowych i jesiennych, czy studentach i uczniach przybywających na wakacje. Ludzie ci gromadzą w krótkim okresie kapitał, by po 2-6 miesiącach pobytu powrócić do kraju.

"Chomiki", których na Wyspach jest ok. 15-20 proc. traktują swój wyjazd, jako sposób kumulacji kapitału, aby później przeznaczyć go na inwestycje w Polsce. Ich pobyt trwa dłużej niż "Bocianów" i nie jest przerywany. Nie asymilują się z ludnością miejscową i raczej koncentrują się w środowiskach polskich emigrantów. Liczą, iż zgromadzony kapitał pozwoli im na poprawienie swej sytuacji ekonomicznej i pozycji społecznej w ojczyźnie.

Reklama

Trzecia grupą są "Buszujący" - ok. 45-50 proc. To najbardziej niezdecydowani respondenci, na razie nie podejmujący decyzji co do swych dalszych losów. Są najbardziej niebezpieczni dla polskiej gospodarki, gdyż jeżeli zdecydują się jednak pozostać na Wyspach pozbawią ojczyznę sporego zastrzyku kapitału. W tej grupie przeważają młodzi, nastawieni na kształcenie i rozwój poza granicami kraju. Gromadzą kapitał, który umożliwi im w przyszłości poprawienie pozycji społecznej, bez względu na to gdzie zdecydują się żyć: w Wielkiej Brytanii, czy Polsce.

Ostatnia grupa to "Łososie" (20-25 proc.), zdecydowanie odrzucający możliwość powrotu w najbliższym czasie. Zamierzają pozostać na Wyspach, rozważając powrót do Polski dopiero "na starość".

Wielka Brytania nie jest tutaj ewenementem. Podobne cztery grupy można wyróżnić w przypadku migracji do wszystkich państw "starej Unii". Nasilenie zjawiska emigracji zarobkowej może mieć negatywne, dalekosiężne skutki. Po kilkunastu latach Polska zacznie odczuwać efekty tzw. szoku migracyjnego.

Michal Misztal

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »