13,5 tys. etatów w rękach urzędników

Centra usług pączkują. Choć uciekł nam Vodafone, PAIIZ pociesza, że pracuje nad 40 podobnymi projektami. Jeden z nich to megainwestycja we Wrocławiu.

Centra usług pączkują. Choć uciekł nam Vodafone, PAIIZ pociesza, że pracuje nad 40 podobnymi projektami. Jeden z nich to megainwestycja we Wrocławiu.

Gdy tydzień temu, "PB" informował, że z otwarcia w Polsce centrum usług zatrudniającego 800 osób zrezygnował brytyjski Vodafone, wiceprezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ) Wojciech Szelągowski sugerował, że nie ma powodów do zmartwienia. Już wiemy, dlaczego.

- Agencja pracuje obecnie nad około 40 projektami dotyczącymi inwestycji w centra usług i badawczo-rozwojowe, dzięki którym powstałoby 13,5 tys. miejsc pracy - mówi Wojciech Szelągowski.

PAIIZ ma wreszcie "swojego" wiceministra w resorcie gospodarki. Odwołanego 15 stycznia Andrzeja Kaczmarka 13 marca zastąpił podsekretarz stanu Marcin Korolec. To może przyspieszyć podejmowanie decyzji kluczowych dla inwestorów, ale nie musi. Wiceminister Korolec odpowiada za turystykę, a w kluczowej dla tej branży Polskiej Organizacji Turystycznej od ubiegłego roku panuje potworny bałagan.

Reklama

Dobre miejsca pracy

Wśród 40 projektów jest 5 dotyczących otwarcia centrów badawczo-rozwojowych.

- Są też centra projektowe, centra usług informatycznych, w tym pisania nowych aplikacji, zarządzania infrastrukturą IT czy usług księgowych, w tym zarządzających całymi procesami, a nie tylko polegających na "wklepywaniu danych", procesów polegających na przygotowaniu ujednoliconych sprawozdań finansowych dla wielu krajów, zarządzania należnościami, zobowiązaniami, zarządzania zakupami, itd. - wymienia Wojciech Szelągowski. Proces ściągania tych inwestycji jest zaawansowany w różnym stopniu.

- Są to projekty od wstępnie zidentyfikowanych po już finalizowane, w których firmy wybrały lokalizacje, podjęły pozytywne decyzje inwestycyjne, a niektóre otrzymały zatwierdzone pakiety wsparcia - dodaje Wojciech Szelągowski.

Zatrzeć złe wrażenie

Te, które na wsparcie dopiero liczą, mogą poznać konkrety jeszcze w tym tygodniu. 22 lub 23 marca spotyka się zespół międzyresortowy zatwierdzający pakiety wsparcia dla inwestorów zagranicznych. Jedna z największych firm na świecie myśli o inwestycji we Wrocławiu. Może powstać nawet 2 tys. doskonałych miejsc pracy. Jeśli do 26 marca nie dostanie propozycji od rządu, pójdzie gdzie indziej.

- To bardzo znana marka. Warto zrobić wszystko, żeby ją ściągnąć - mówi osoba zaangażowana w negocjacje.

Mimo boomu na centra usług w Polsce, mamy konkurencję w Bułgarii, Rumunii i innych krajach. Wielki projekt bardzo by się przydał po porażce z Vodafone.

- To był sygnał do zastanowienia się. Tymczasem jest ogromne zainteresowanie otwieraniem w Polsce centrów usług. Bez problemu może powstawać kilkanaście tysięcy miejsc pracy rocznie - ocenia Adam Żołnowski, były prezes PAIIZ, obecnie senior manager w PricewaterhouseCoopers.

Obecnie działa w Polsce ponad 50 centrów usług (w 2010 r. ma w tym sektorze pracować 550 tys. osób) i 40 centrów badawczo-rozwojowych.

Jest motywacja

Nasz kraj bez problemu powinien przyciągnąć sporo inwestycji z sektora Shared Services Center i centrów badawczo-rozwojowych.

- Na Słowacji nie ma takich inwestycji. W Czechach są braki kadrowe. Rotacja na Węgrzech, w Czechach i Indiach sięga 30-40 proc. Nawet indyjskie firmy otwierają w Polsce takie centra. Głównym rywalem Polski jest Rumunia, ale tu na rynek trafia 8 tys. informatyków rocznie, a w Polsce 40 tys. - podkreśla Marcin Kaszuba z Ernst & Young.

- Warto rozwijać takie przedsięwzięcia w Polsce. Są elementem realizacji Strategii Lizbońskiej przez ministra gospodarki, którego jesteśmy narzędziem. Poprawiają konkurencyjność różnych sektorów całej gospodarki. Tworzą wartościowe miejsca pracy, zapewniają szkolenia, rozwój. Rozwój polskich ośrodków badawczo-rozwojowych i związanie ich z już istniejącymi i powstającymi fabrykami to metoda na utrzymanie tych zakładów w Polsce - wymienia Wojciech Szelągowski.

13,5 tys. to dużo czy mało? W 2006 r. stopa bezrobocia w Polsce spadła z 18 proc. do 14,9 proc., co oznacza, że ubyło 558 tys. zarejestrowanych bezrobotnych. W tym samym czasie zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 133 tys. osób. Oznacza to, że sporą zasługę w niwelowaniu bezrobocia miała migracja zarobkowa. Według różnych szacunków za chlebem za granicę mogło wyjechać 1-1,5 mln osób.

Małgorzata Grzegorczyk

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »